Publicystyka

Komentarze opozycji po wizycie premierów w Kijowie: Sikorski pojechałby, ale… czeka na zgodę PE, Komorowski o rozczarowaniu Ukraińców

Nocne, gorące komentarze ludzi Putina w mediach społecznościowych pokazały, jak wielką irytację na Kremlu wywołała wczorajsza wizyta czterech premierów w Kijowie. Choć takich słów można było się spodziewać po sojusznikach i sprzymierzeńcach Putina, to podobnie nerwowe reakcje po stronie polskiej opozycji i jej sympatyków muszą szokować. Przytoczymy tylko niektóre z nich, bo część  (choćby te, które wypisywali w mediach społecznościowych na koncie prowadzonym przez propagandówkę Jerzego Urbana) nie nadaje się do cytowania w gronie ludzi przyzwoitych. 

Warto na wstępie zaznaczyć, iż niektórzy komentatorzy sprzyjający na co dzień opozycji zachowali resztki instynktu samozachowawczego i wstrzymali się z otwartą krytyką wsparcia okazanego przez premierów Polski, Czech i Słowenii Ukraińcom. Niekiedy robili to nawet ci, po których raczej nie sposób się spodziewać cienia sympatii do obozu rządzącego.

– Uważam, że jadąc do Kijowa, Kaczyński z Morawieckim zachowali się jak trzeba. Razem z nimi powinni tam pojechać przywódcy wszystkich demokratycznych krajów świata. Wyśmiewanie w tym kontekście JK („stary,głupi,odklejony,spał, itd) jest mega słabe i dowodzi małostkowości… – komentował… Wojciech Czuchnowski, redaktor Gazety Wyborczej.

W późniejszych wpisach niestety opisywał zderzenie ze ścianą – ogromna większość czytelników Wyborczej miała zdanie zdecydowanie odmienne. Niektórzy wprost życzyli Kaczyńskiemu śmierci. Ten poznawczy szok, że wyhodowało się ludzi gotowych wprost życzyć śmierci przedstawicielom Prawa i Sprawiedliwości był charakterystyczny dla niektórych komentarzy.

– Nigdy tak nie nawyciszałem ludzi na TT, jak podczas wyprawy kijowskiej. Wystarczy cokolwiek dobrego napisać o Kaczyńskim, a komentarze są przerażające. To jest niesamowite, jak wielu ludziom wydarzenia na wschodzie w ogóle nie dały szerszej perspektywy niż tylko polskie piekiełko – pisał na Twitterze Michał Płociński, redaktor Rzeczpospolitej.

– Wyjazd Kaczyńskiego do Kijowa to nie odwaga, tylko awanturnictwo. Mógł wykazać się odwagą i wyjść do tysięcy kobiet demonstrujących pod jego domem – pisał Piotr Szumlewicz, działacz lewicowy. Jego wpis ujął za serce Tomasza Lisa, redaktora naczelnego “Newsweeka”, którego media społecznościowe zdradzały wczoraj ogromne emocje.

Do blisko miliona śledzących jego profil na Twitterze Lis przeklejał cały szereg wpisów krytykujących wyprawę do Kijowa, w niektórych nie zabrakło ordynarnych i chamskich wyzwisk. Naczelny “Newsweeka” dzielił się też swoimi przemyśleniami.

– Jedni walczą o wolność i życie. Inni jadą do nich żeby walczyć o punkty w sondażach, władzę i możliwość dążenia do czegoś dokładnie przeciwnego niż to czego pragną walczący – komentował.

W podobnym duchu komentował sympatyk opozycji Zbigniew Hołdys:

– Nie oceniam wyjazdu do Kijowa. Może to dobrze, może źle, może bez znaczenia. Ale wiem, że jadą polscy oprawcy, którzy zgnoili własne państwo. Niech mi nikt nie każe chwalić tej operacji i resetować pamięci. Nawet, jeśli by się zdarzył cud – pisał były muzyk. Jego wpis, charakterystyczny dla dużej części elektoratu Platformy, bardzo szybko został przechwycony przez think tank prowadzony dla opozycyjnej inteligencji, który występuje w sieci pod dobrze znana nazwą “Sok z Buraka”.

Pomimo grozy sytuacji na Ukrainie i oczywistej dla większości powagi chwili, niektórym udało się swoimi komentarzami wywołać wesołość. Dla przykładu Radosław Sikorski w wywiadzie dla Rzeczpospolitej przyznał, że… też chciał jechać do Kijowa, ale nie dostał jeszcze zgody od Parlamentu Europejskiego.

Nieszczególnie przemyślaną opinią podzielił się również były prezydent B. Komorowski, który w wywiadzie dla Radia Z mówił: – Myślę, że strona ukraińska też była lekko rozczarowana tym, że to nie jest delegacja UE. Ale Ukraińcy to też Słowianie, więc oni też lubią tego rodzaju akty strzeliste i symboliczne. Na pewno jakąś tam rolę odegrał.

Dodajmy jednak, że nie wszyscy komentowali w sposób równie infantylny. Wątpliwości co do tego, jak ważna była wczorajsza wizyta,  nie miał Bogusław Sonik:

– Z przyjaciółmi trzeba być w trudnych momentach .Wspierać ich. To całe towarzystwo, które pluje na wizytę premierów w Kijowie, jest godne pogardy – zauważał krakowski poseł Platformy Obywatelskiej. 
Źródło: Stefczyk.info Autor: red.
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij