Publicystyka

Kolejny skandaliczny wpis Tomasza Lisa. Czasem lepiej nie mówić nic

Tomasz Lis najwyraźniej nie odebrał wcześniejszych lekcji, że w przypadku, kiedy nie ma się potwierdzonych informacji, najlepiej trzymać język za zębami. Przed laty, powołując się na fejkowe konto, w skandaliczny sposób pomówił córkę prezydenta, a kilka tygodni temu, posługując się zdjęciem sprzed kilku lat próbował zmanipulować polską opinię publiczną odnośnie sytuacji na granicy. Tym razem jednak redaktor polskiej edycji niemiecko-szwajcarskiego “Newsweeka”, postanowił oskarżyć ludzi, którzy niestrudzenie bronią polskiej granicy. Niestety kolejny raz kłamliwie, bez dowodów. 

– Nasi mundurowi zaprezentowali chwałę polskiego oręża. Zaatakowali pojazdy ludzi z organizacji ” Medycy na granicy”. Wała bochaterom”  – napisał [pisownia oryginalna] na Twitterze były dziennikarz TVN24.

Odpuśćmy ten rażący oczy błąd ortograficzny, bo nie wiemy, czy Lis ma aż takie problemy z językiem polskim, czy po prostu tak niskich lotów jest jego poczucie humoru. W tym wpisie-drwinie szokuje także z pewnością jego stosunek do polskich funkcjonariuszy i żołnierzy, którzy z narażeniem życia bronią granicy. Ale i to można wybaczyć, trudno, taką ma chłop wrażliwość – jego sprawa i tylko sobie wystawia świadectwo.

Największą podłością z jego strony jest jednak “składanie fałszywego świadectwa”, jak mówi dekalog. Na podstawie jakich dowodów Lis ma prawo oskarżać i jednocześnie ferować wyrok? Co więcej, oczerniać tych ludzi w przestrzeni publicznej? Czy przeprowadził śledztwo? Czy był przy tym, kiedy do zdarzenia doszło? Czy widział, kto niszczy te samochody?  Jeżeli nie, to kto pozwolił mu bezczelnie pisać takie dyrdymały? W dawnych czasach, za takie pomówienia ludzie stawali na udeptanej ziemi. Dziś pewnie nie spadnie mu nawet “włos z głowy”.

 

Źródło: Autor: pf
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij