Publicystyka

Świat żegna czerwonego zbrodniarza, który próbował uratować Związek Sowiecki

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i inne autorytety postępowego Zachodu żegnają Michaiła Gorbaczowa. Zapominają przy tym, że był zbrodniarzem z krwią na rękach.

„Michaił Gorbaczow był godnym zaufania i szanowanym liderem. Odegrał istotną rolę w końcu Zimnej Wojny i obaleniu żelaznej kurtyny. To otwarło drogę do wolności w Europie” – napisała w swoim wpisie Von Der Leyen – „To dziedzictwo nie zostanie zapomniane”. Jej głos nie był odosobniony – dziesiątki polityków i autorytetów, od Borisa Johnsona po Lecha Wałęsę, też wypowiedziało się w równie hagiograficznym tonie. Problem w tym, że uwierzyli w kłamstwo o tym, że Gorbaczow był dobrym człowiekiem.

Dzisiaj Gorbaczow pamiętany jest głównie z pierestrojki – serii reform, które doprowadziły do liberalizacji życia w Sojuzie. Zdaniem jego apologetów polityk wprowadził je, żeby doprowadzić w ten sposób do upadku ZSRS. Chociaż to prawda, że pierestrojka odegrała pewną rolę w tym upadku, takie przedstawianie sprawy kłóci się z prawdą historyczną. Gorbaczow wprowadził je bowiem po to, aby ratować Związek Sowiecki. Nigdy nie chciał upadku ZSRS i nie próbował nawet tego ukrywać.  Reformy miały poprawić sytuację gospodarczą pogrążonego w kryzysie kraju i pozwolić mu utrzymać status mocarstwa, a także pohamować ataki coraz bardziej rosnących w siłę liberałów, z Jelcynem na czele. To właśnie Jelcyn po zostaniu przewodniczącym Rady Najwyższej RSFSS doprowadził do faktycznego rozpadu Związku Sowieckiego. Jelcyn, krytykując połowiczność reform Gorbaczowa, zaproponował model luźnego stowarzyszenia między sowieckimi republikami, które legło u podstaw Wspólnoty Niepodległych Państw. W tym samym czasie Gorbaczow przygotowywał traktat, który miał stworzyć ZSRS 2.0 – ale nie został ostatecznie podpisany przez sześć państw mających wchodzić w jego skład.

7 grudnia 1991 roku w daczy myśliwskiej w białoruskich Wiskulach Jelcyn (już jako prezydent RSFSS) spotkał się z prezydentem Ukrainy Łeonidem Krawczukiem i przewodniczącym Rady Najwyższej Białorusi Stanisławem Szuszkiewiczem. Podpisane tam tzw. porozumienie białowieskie głosiło, że ZSRS przestał istnieć jako podmiot prawa międzynarodowego. Jelcyn nie poinformował o swoich planach Gorbaczowa, a ten nie krył swojej wściekłości. Protestował, że to porozumienie jest nielegalne, a „trzy republiki nie mogą decydować o losie wielonarodowego państwa”. Na szczęście dla świata jego pozycja była już zbyt słaba na to, aby uratować ZSRS przed rozpadem.

Gorbaczow, jak wszyscy sowieccy przywódcy, miał także krew na rękach. Na przykład w październiku 1985 roku spotkał się z marksistowskim prezydentem Afganistanu Babrakiem Karmalem, po czym zadecydował o wycofaniu wojsk z tego kraju – ale wycofał je ostatecznie dopiero w 1989 roku, kiedy dla wszystkich było już jasne, że wobec bohaterskiego oporu Afgańczyków  tej wojny nie mogą już wygrać. Odmówił też prośbie władz Górskiego Karabachu o przeniesienie z Azerskiej Sowieckiej Republiki Ludowej do Armeńskiej SRL. Zamiast tego stworzył Górski Karabach, który do dzisiaj jest punktem zapalnym na Kaukazie. Kiedy w Sumgajcie doszło do pogromów Ormian, długo odmawiał wysłania sił porządkowych. Kiedy w końcu to zrobił, rosyjscy żołnierze zabili ok. 150 Azerów. W kwietniu 1989 roku wysłał też wojsko do stłumienia niepodległościowej demonstracji w stolicy Gruzji. Żołnierze zabili 21 jej uczestników i zranili setki kolejnych. Gruzja mimo tego odzyskała w końcu niepodległość, ale Rosjanie doprowadzili do oderwania od niej Abchazji i Osetii i trwającej kilka lat wojny domowej.

Najgorzej Gorbaczow został jednak zapamiętany w państwach bałtyckich, które Rosjanie okupowali od końca II WŚ. Kiedy Litwa ogłosiła niepodległość od ZSRS, Gorbaczow nakazał żołnierzom wojsk okupacyjnych przejęcie rządowych budynków i wprowadził blokadę ekonomiczną kraju, która miała bardzo negatywny wpływ na jego gospodarkę. Sowiecka propaganda podkręcała napięcia etniczne, a następnie Kreml wysłał na Litwę wojska pod pretekstem ochrony mniejszości rosyjskiej. Wkrótce potem żołnierze zaczęli strzelać do protestujących i rozjeżdżać ich czołgami. W „wydarzeniach styczniowych” życie straciło łącznie 13 osób. Podobnie rzecz miała się na Łotwie, gdzie wierne ZSRS wojska zabiły sześć osób.

Rodziny tych ofiar od lat domagały się ukarania Gorbaczowa, który nie miał nawet na tyle odwagi, aby przyznać, że to on kazał wysłać wojsko. Podobnie jak wcześniej nie miał odwagi przyznać, że celowo bagatelizował katastrofę w Czarnobylu. Prawdę o niej wyjawił dopiero, kiedy dla wszystkich było już jasne co zaszło. Później tłumaczył się, że jego doradcy nie przekazali mu pełnych informacji – a Zachód z radością kupił tę bajeczkę.

Niewiele brakowało, a sceny z Litwy i Łotwy powtórzyłyby się również w Estonii. Po tym, gdy jej władze ogłosiły, że sowiecka okupacja jest nielegalna a Estonia jest wolnym państwem, dowódca garnizonu w Tartu, generał Dżochar Dudajew, dostał rozkaz zajęcia parlamentu i telewizji państwowej. Dudajew jednak przeciwstawiał się imperialistycznej polityce Sowietów, a poza tym lubił Estończyków – na tyle, że nauczył się języka – i w akcie niezwykłej odwagi zignorował ten rozkaz. W 1991 roku Dudajew został przywódcą Czeczeńskiej Republiki Iczkerii. Trzy lata później sam musiał bronić swojego kraj przed rosyjską agresją, a w 1996 roku Rosjanie zamordowali go atakiem rakietowym. W Tartu, na budynku w którym stacjonował, do dzisiaj wisi poświęcona mu tablica pamiątkowa. Z kolei ocena Gorbaczowa w Estonii oraz na Litwie i Łotwie jest jednoznaczna – przywódcy tych trzech państwa nie ukrywają swojej irytacji, gdy z całego świata płyną peany na cześć ostatniego przywódcy ZSRS.

“Upadek ZSRR był najlepszą chwilą w XX wieku. Koniec zimnej wojny był wspaniały, ale zabijanie ludzi w Tbilisi, Wilnie, Rydze również stanowi dużą część jego spuścizny” – napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Łotwy Edgars Rinkeviczs. Podkreślił, że postać Gorbaczowa oceni historia. Dodajmy, że rozkaz wysłania wojsk przeciwko Estończykom, Łotyszom i Litwinom, Gorbaczow wydał już po otrzymaniu pokojowej nagrody Nobla.

Warto też przypomnieć, że Gorbaczow był gorącym zwolennikiem Putina. Wziął udział w jego inauguracji – co było dla niego pierwszą wizytą na Kremlu od 1991 roku. Z jego inspiracji stworzył też w Rosji partię socjaldemokratyczną, która okazała się równie udana jak jego próby ratowania ZSRS. Ostro krytykował „wrogość” Zachodu do kremlowskiego watażki. W późniejszych latach stosunki między oboma politykami nieco się ochłodziły. Kiedy jednak Putin rozpoczął nielegalną okupację Krymu Gorbaczow powiedział Komsomolskiej Prawdzie, że się z tego cieszy. Kiedy Putin zaatakował Ukrainę, polityk nie zdobył się na potępienie tej agresji.

Źródło: Autor: Wiktor Młynarz
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij