Prokurator kazał terroryście oddać pieniądze z tarczy covidowej

Terrorysta Dżochar Carnajew, który odsiaduje wyrok dożywocia za zamach bombowy podczas maratonu w Bostonie, dostał pieniądze z tarczy antycovidowej. Długo się jednak nimi nie nacieszył.

28-letni Carnajew przybył do USA razem z rodziną w 2002 roku. Wcześniej mieszkali w Kirgistanie, ale jego rodzina pochodziła z Czeczeni, do której zesłano ich po II Wojnie Światowej. Otrzymał obywatelstwo po tym, gdy jego rodzice poprosili o wizę. 15 kwietnia 2003 roku razem z bratem Tamerlanem podłożył dwa improwizowane ładunki wybuchowe na mecie maratonu w Bostonie.

W ich eksplozji zginęły trzy osoby, a 264 zostały ranne. Bracia zastrzelili też policjanta w trakcie obławy i byli podejrzewani o dokonanie wcześniej potrójnego morderstwa, ale nie udało im się tego jednoznacznie udowodnić. Jego brat zginął od policyjnych kul, a Dżochar został aresztowany i stanął przed sądem. W czasie procesu wyszło na jaw, że inspirował ich islam, a atak miał być zemstą za wojnę w Iraku. W 2015 roku został skazany na karę śmierci, ale błędy proceduralne sprawiły, że sąd apelacyjny obalił ten wyrok i obecnie terrorysta odsiaduje kilka wyroków dożywocia z innych zarzutów.

Latem zeszłego roku Amerykanie otrzymali po 1400 dolarów od rządu w ramach tarczy antykryzysowej. Pieniądze te otrzymał także Carnajew. W środę jednak prokurator kazał mu je zwrócić. Zamiast tego pieniądze będą użyte na poczet spłacania zasądzonego odszkodowania dla ofiar jego zamachu i ich rodzin, którego wysokość sąd ustalił na 101 milionów dolarów.

Według dokumentów sądowych na koncie Carnajewa obecnie znajduje się niecałe 3900 dolarów, które otrzymał od rządu, Biura Obrońców Publicznych Nowego Jorku i prywatnych obywateli. Od swojego skazania wydał już tysiące dolarów na np. prezenty dla rodziny, ale praktycznie nie spłacał zasądzonego odszkodowania – według prokuratora na ten cel przeznaczył zaledwie 2 202 dolary i 3 centy.