Według najbardziej optymistycznych szacunków epidemia Covid-19 zabije co najmniej 100 tysięcy Amerykanów. Tymczasem były lewicowy prezydent Barrack Obama stwierdził, że globalne ocieplenie jest równie niebezpieczne.
Obecnie koronawirus występuje już na terenie niemal całych USA. Szacuje się, że trzech na czterech Amerykanów została z jego powodu poddana ograniczeniom w takiej czy innej formie. A podczas niedawnego briefingu grupy zadaniowej ds. koronawirusa w Białym Domu przedstawiono bardzo ponurą prognozę ofiar. Według niej przy ścisłym stosowaniu się do zaleceń władz i tak zginie minimum 100 tysięcy Amerykanów, a przy ich ignorowaniu – ponad dwa miliony.
Pomimo skali tragedii jaka dotknęła USA były prezydent Obama postanowił porównać ją do globalnego ocieplenia. Nie spodobało mu się bowiem, że prezydent Trump cofnął jedną z wprowadzonych przez niego regulacji.
Regulacja o której mowa dotyczy wprowadzonych przez Obamę w 2012 norm spalania. Według nich producenci samochodów mieli poprawiać ekonomię swoich silników o 5% co roku i osiągnąć średnie spalanie 4,36 litra na 100 km. Rządowa Agencja Ochrony Środowiska chciała początkowo całkowicie zlikwidować ten przepis, ale ostatecznie zdecydowała się na radykalną obniżkę norm – do 1,5% poprawy rocznie i 5,9 l/100 km w 2025.
Według wypowiedzi urzędników Trumpa narzucone przez Obamę normy były niezwykle trudne do osiągnięcia przez przemysł samochodowy, co przekładało się na wysokie ceny nowych pojazdów. „Poprzez sprawienie, że nowe, bezpieczniejsze i czystsze samochody będą bardziej dostępne dla amerykańskich rodzin, ocalimy więcej żyć i stworzymy więcej miejsc pracy” – stwierdziła sekretarz transportu Elaine Chao. Szef EPA Andrew Wheeler dodał, że nowe normy to idealna równowaga pomiędzy możliwościami przemysłu samochodowego i koniecznością ochrony środowiska.
Cofnięcie tej regulacji nie spodobało się środowiskom lewicowym i wiele organizacji już próbuje powstrzymać ją przy pomocy sądów. Nie spodobało się to również Obamie, który walkę z globalnym ociepleniem uczynił jednym z najważniejszych punktów swojego rządu. Postanowił z tej okazji porównać globalne ocieplenie do koronawirusa. „Wszyscy widzieliśmy straszne konsekwencje tych, którzy nie przyjęli do wiadomości ostrzeżeń o pandemii. Nie możemy sobie pozwolić na dalsze konsekwencje denializmu klimatycznego” – napisał – „Wszyscy, zwłaszcza młodzi ludzie, musimy wymagać więcej od naszego rządu na każdym poziomie i iść tej jesieni do wyborów”.