Władze Kirgistanu chcą zmienić rosyjskie nazwy swoich okręgów. Nie spodobało się to rosyjskiej poseł, która zasugerowała, że może to doprowadzić do wojny.
Kirgistan to niewielkie państwo w Azji Środkowej. Zostało podbite przez Rosję w 1864 roku. Niepodległość udało im się odzyskać dopiero 31 sierpnia 1991 roku, po rozpadzie ZSRR. Początkowo jednak jego władze prowadziły prokremlowską politykę, były też coraz bardziej autorytarny. Obaliła go w 2005 roku Tulipanowa Rewolucja, ale od tego czasu kraj znajduje się w politycznym chaosie.
„Pamiątką” po czasach ZSRR są nazwy czterech okręgów w Biszkeku, stolicy tego państwa: Brinczi Maj, Lenin, Oktiabr i Swierdłow. Niedawno kilku posłów kirgijskiego parlamentu wystąpiło z inicjatywą ich zmiany. 25 listopada podczas przemówienia na ogólnokrajowym zjeździe Kirgistanu przewodniczący tamtejszego parlamentu Nurłan Szakiew stwierdził, że trzeba to zrobić jak najszybciej. Wyjaśnił, że chodzi w tym o rządowe plany ochrony ojczystego języka.
To nie spodobało się deputowanej do rosyjskiej Dumy Swietłanie Żurowej. Stwierdziła, że to „pierwsze małe kroki aby w końcu wyrugować język rosyjski” i „w ten sposób nasza więź zostanie zerwana”. Stwierdziła też, że naruszy to prawa rosyjskojęzycznej ludności w tym państwie.
Żurowa dosyć otwarcie zasugerowała, że może to skończyć się rosyjską inwazją. „A potem przyjdzie kolejny etap – szkoły, potem kolejny i będzie jak w Gruzji, gdzie młodzież niestety praktycznie nie mówi po rosyjsku. Wiemy, że w Ukrainie też od tego się zaczęło” -stwierdziła. Obydwa te państwa zostały napadnięte przez Rosję pod pretekstem m.in. rzekomego prześladowania mniejszości rosyjskiej. Poseł dodała, że doniesie o tej sprawie Putinowi, aby ten „zgłosił uwagi prezydentowi Kirgistanu Sadyrowi Żaparowowi”.