Publicystyka

Marszałek Grodzki pociesza dawnych ubeków. Łzy same cisną się do oczu

To z pewnością było wiekopomne spotkanie. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki w ramach partyjnego objazdu kraju spotkał się z aktywem Koalicji Obywatelskiej w Kwidzynie. Nikogo specjalnie nie dziwi, że w imprezie, jak można wnioskować ze zdjęć, brały udział głównie osoby starsze – to przecież stały element wielu spotkań, w których uczestniczą politycy Platformy Obywatelskiej. Najbardziej zastanawiający jest jednak fakt, że pierwsze skrzypce podczas tej imprezy grali emeryci z dawnego resortu generała Kiszczaka.

Na opublikowanym na Twitterze nagraniu z pytaniem do marszałka Grodzkiego zwrócił się widzimy między innymi wiceprezes Koła Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Policyjnych w Kwidzynie Roman Chmielowski, radny podkwidzyńskiej gminy Gardeja. Co ciekawe, sam Chmielowski nie do końca zdaje sobie sprawę, kołu jakiej organizacji przewodzi, gdyż przedstawiając się, mówi o “Stowarzyszeniu Emerytów i Rencistów Policyjnych oraz Byłych Oficerów Służb Specjalnych” – w oficjalnym statucie organizacji taka nazwa nie funkcjonuje. Jednak najwyraźniej ta część koszuli, jest bliższa ciału wiceprezesa, skoro tak ją podkreśla.

Nie wiemy, czym pan Chmielowski zajmował się przed rokiem 1989, ale z pytania, jakie zadał Grodzkiemu wynika, że bardzo nurtuje go (oraz jego koleżanki i kolegów) kwestia emerytur obniżonych na skutek “strasznej ustawy dezubekizacyjnej”.

– Co w tym temacie, czy jest jakaś nadzieja? Czy ja mogę przekazać coś moim koleżankom i kolegom? – pytał były funkcjonariusz.

Marszałek Senatu, jeden z liderów Platformy Obywatelskiej, nie pozostał nieczuły na te wylewane łzy.

– Wie Pan co, to jest temat ciągnący się od lat. Ja nie jestem z partii lewicowej jestem z PO, natomiast to jest absolutnie niedopuszczalne. Owszem ludzi, którzy nagrzeszyli, którzy mieli coś na sumieniu – OK. Ale tych wszystkich, którzy służyli, takiej Polsce, jaka wtedy była, to musi być podniesione i załatwione – odparł Grodzki.

Marszałek najwyraźniej zapomniał, co jest istotą tzw. ustawy dezubekizacyjnej, czyli nowelizacją przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy policji i innych służb, która zaczęła obowiązywać w październiku 2017. A chodzi o to żeby byli funkcjonariusze nie mieli wyższych uposażeń niż ci, których niejednokrotnie prześladowali.

Zgodnie z nowelizacją  emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie mogą być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS – jak wówczas informowano: emerytura – 2,1 tys. zł (brutto), renta – 1,5 tys. zł, renta rodzinna – 1,7 tys. zł.

Tak boli ich ta sprawiedliwość?

Źródło: Autor: pf
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij