Najnowsze wiadomości ze świata

Kobieta spędziła trzy dni w rozbitym samochodzie, bo policja zapomniała się pojawić na miejscu wypadku

Szkocka policja przyznała się, że ich zaniedbanie mogło spowodować śmierć 25-letniej Lamary Bell. Z powodu błędu w systemie zgłoszeń radiowóz nigdy nie został wysłany na miejsce wypadku a ona spędziła trzy dni i noce w rozbitym samochodzie.

Tragiczny wypadek miał miejsce w lipcu 2019 roku w pobliżu Stirling, na drodze M9. Prowadzący samochód Renault Clio 28-letni John Yuill wypadł z drogi i spadł ze skarpy, uderzając w drzewa. Mężczyzna zmarł na miejscu. Jego pasażerka, 25-letnia Lamara Bell odniosła bardzo poważne obrażenia, ale przeżyła sam wypadek. Świadek zdarzenia zadzwonił na policję. Dodzwonił się do zajmującego się obsługą telefonów na numer alarmowy Centrum Bilston Glen. Jego telefon z powodu błędu w systemie nigdy nie został jednak przekazany dalej i policja nie pojechała na miejsce. Dopiero po trzech dniach inny świadek przypadkiem zauważył rozbity pojazd i postanowił go sprawdzić.

Bell jeszcze żyła i była przytomna, chociaż z powodu obrażeń głowy nie do końca wiedziała, co się wokół niej dzieje. Jej ojciec ujawnił, że powiedziała mu, że ma 29 lat i że jest uwięziona w rozbitym samochodzie od 20 minut a nie trzech dni. Poprosiła go o pomoc a on zadzwonił po policję. Tym razem policjanci się pojawili i kobieta trafiła do szpitala, ale po kilku dniach zmarła. Biegli medycy stwierdzili, że kierowca nie miał żadnych szans, ale Bell najprawdopodobniej by przeżyła gdyby udzielono jej pomocy wcześniej. Osierociła dwójkę dzieci.

Przed Wysokim Sądem w Edynburgu właśnie zakończył się proces w tej sprawie. Przedstawiciele szkockiej policji przyznali, że błąd ich systemu miał wpływ na śmierć młodej kobiety. Przyznali również, że niedociągnięcia ich systemu alarmowego – który wprowadzono w 2013 roku i zmieniono na inny w 2016 – mogły narazić na niebezpieczeństwo innych obywateli. Sąd orzekł, że szkocka policja w niewystarczającym stopniu zadbała o to, żeby ich system był odporny na ludzkie błędy.

Przewodniczący składu sędziowskiego Lord Beckett stwierdził, że Bell przed śmiercią musiała przeżywać potworny strach i niedowierzanie, że nikt się nie pojawił aby jej pomóc. Dodał, że sytuacja w której szkocka policja została pozwana i skazana przez Wysoki Sąd jest bezprecedensowa.

Ostatecznie policjanci zostali uznani za winnych złamania Ustawy o Zdrowiu i Bezpieczeństwie w Pracy z 1974 roku. Sąd skazał ich na 100 tysięcy funtów grzywny. Sąd zauważył, że normalnie w takiej sytuacji kara byłaby znacznie wyższa, ale w tym wypadku jej ustalenie w normalnej wysokości wpłynęłoby negatywnie na działanie organizacji pożytku publicznego jaką jest szkocka policja. Dodał, że to bez większego znaczenia, gdyż policja i tak jest finansowana z budżetu państwa.

Lider szkockich Liberalnych Demokratów Willie Rennie, który od początku działał na rzecz wyjaśnienia kulis tej sprawy stwierdził, że za tę tragedię odpowiedzialna jest rządząca Szkocją koalicja Szkockiej Partii Narodowej i Zielonych oraz ich centralizacja działania szkockiej policji. Stwierdził, że w ramach tej reformy doświadczonych telefonistów zastąpiono policjantami, którzy nie wiedzieli do końca jak działa ten system. Dodał, że teraz to rząd powinien przeprosić rodziny ofiar.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Polsat News, The Scotsman Autor: WM
Fot. Zdjęcie ilustracyjne Pixabay

Polecane artykuły

0 0

Andrew Tate stanie przed sądem

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij