Estonia chce zdemontować sowieckie pomniki. Kreml jest oburzony

Premier Estonii powiedziała, że w jej kraju powinno się obalić sowieckie pomniki. Kreml nie kryje swojego oburzenia.

Rosja odbiła Estonię w 1710 roku. Państwo to ogłosiło niepodległość w 1918 roku, ale szybko zaczęło być okupowane przez Niemców, która trwała do końca I Wojny Światowej. 28 listopada Rosjanie znowu zaatakowali, ale estońscy żołnierze wyrzucili ich z kraju i w 1919 Rosja zrzekła się roszczeń terytorialnych. W 1939 roku Rosjanie zmusili jednak jej rząd do podpisania traktatu, który wprowadzał de facto wyjątkowo brutalną okupację. Zostali z niej wyrzuceni przez Niemców, ale wrócili do niej w 1944. Po woknie Estonia została włączona w skład ZSRR jako „republika”, a Rosjanie rozpoczęli proces rusyfikacji i kolonizacji. Estonia ponownie ogłosiła swoją niepodległość 20 sierpnia 1991 roku. W 2004 roku dołączyła do UE i NATO.

Premier Estonii Kaja Kallas ogłosiła, że rząd zdecydował się na usunięcie sowieckich pomników. Ich liczbę szacuje się na od 200 do 400. Dokładny termin ich usunięcia będzie zależał od kwestii logistycznych, ale Kallas podkreśliła, że pomniki znikną z przestrzeni publicznej tak szybko jak to tylko możliwe. Dodała, że sowiecka agresja na Ukrainę obudziła „dawne rany estońskiego społeczeństwa, o których niestety przypominają te wszystkie pomniki Armii Czerwonej”.

Kreml nie ukrywa, że nie podoba mu się demontaż pamiątek po sowieckiej okupacji. „Oczywiście uważamy to za oburzające, za wojnę z historią, zresztą ze wspólną historią i usuwaniem pomników upamiętniających tych, którzy uratowali Europę przed faszyzmem” – powiedział Pieskow. Dodał, że można by zaproponować władzom w Talinie, za pośrednictwem towarzystw historycznych, przewiezienie tych pomników do Rosji aby nie trafiły tam, gdzie ich miejsce – na złom.