Rozrywka

Dolph Lundgren ujawnił, że był ciężko chory. Wyznał, co uratowało mu życie

Słynny aktor Dolph Lundgren ujawnił, że od ośmiu lat zmagał się z rakiem. Zdradził co uratowało mu życie.

Urodzony w Szwecji Lundgren z wykształcenia jest inżynierem chemicznym, a także karateką – w latach 1980-81 był mistrzem Europy. Studiując chemię na uniwersytecie w Sydney zaczął dorabiać jako ochroniarz słynnej piosenkarki Grace Jones i wdał się z nią w romans. Wkrótce potem otrzymał stypendium z amerykańskiej MIT, uznawanej za jedną z najlepszych politechnik na świecie, i przeniósł się do Bostonu. Jones namówiła go, aby rzucił studia, przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie mieszkała, i został aktorem.

Lundgren zadebiutował małą rolą agenta KGB w filmie o Jamesie Bondzie „Zabójczy widok”. Prawdziwą popularność przyniósł mu jednak Rocky IV z 1985 roku, w którym wcielił się w rolę rosyjskiego boksera Ivana Drago. Następnie wystąpił w szeregu innych filmów akcji, ale od połowy lat dziewięćdziesiątych były to filmy klasy B, które nie trafiały nawet do kin. Do Hollywood wrócił w 2010 roku, grając w popularnej serii The Expendables, wraz z innymi gwiazdami kina akcji lat osiemdziesiątych. Od 2004 roku jest też reżyserem.

W szczerym wywiadzie aktor wyznał, że od lat zmagał się z rakiem. Jego problemy zaczęły się, kiedy w 2015 roku lekarze odkryli guz w jego nerce. Udało im się go usunąć, ale w 2020, kiedy przebywał w Szwecji, dostał refluxu żołądka. Podczas rezonansu odkryto kolejne guzy. Sześć z nich udało się usunąć, ale guz w jego wątrobie rozrósł się do rozmiarów cytryny i lekarze powiedzieli mu, że jest zbyt duży by go operować.

Zamiast operacji lekarze skierowali go na terapię, ale aktor zaczął odczuwać nieprzyjemne efekty uboczne jak np. biegunka, stracił też wiele na wadze. Kiedy lekarz powiedział mu, że powinien spędzać więcej czasu z rodziną, gwiazdor zrozumiał, że nie ma już nadziei. Lekarz powiedział mu, że zostały mu dwa czy trzy lata życia, ale on sam miał wrażenie, że kłamie, i tak naprawdę ma jeszcze mniej czasu. Wyznał też, że nie był z tego powodu zły. „Patrzysz na swoje życie i mówisz: miałem cholernie fajne życie. Przeżyłem jakby pięć żyć w jednym. Więc nie byłem z tego powodu zgorzkniały” – stwierdził.

Mimo akceptacji dla zbliżającej się śmierci, aktor poprosił o kolejną opinię kalifornijską onkolog, dr Alexandrę Drakaki. Lekarz odkryła mutację w jednym z jego guzów, która powszechnie występuje w raku płuc. To odkrycie pozwoliło na zmianę terapii, a nowa terapia sprawiła, że jego guz zaczął maleć. Pod koniec 2022 roku zmalał o 90%, co umożliwiło chirurgom jego usunięcie.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Fox News Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij