Autor książki „Nazistowscy miliarderzy. Czarna historia najbogatszych niemieckich dynastii” David de Jong powiedział w wywiadzie dla holenderskiego dziennika „De Volkskrant”, że brak woli do rozliczania po wojnie „nazistowskich miliarderów”, wynikała przede wszystkim z postawy USA i innych mocarstw zachodnich, które w obliczu zagrożenia komunizmem potrzebowały stabilnych gospodarczo Niemiec Zachodnich.
Książka dziennikarza holenderskiej gazety „Financeele Dagblad” została entuzjastycznie przyjęta na arenie międzynarodowej. Prawa do pozycji wydanej przez giganta wydawniczego HarperCollins, sprzedano już w 17 wersjach językowych.
W ocenie autora kraje Zachodu chciały wykorzystać wiedzę ekonomiczną i umiejętności „cynicznych i kontrowersyjnych przedsiębiorców”. Było to, zdaniem dziennikarza, konieczne aby wzmocnić siłę gospodarczą RFN w obliczu ekspansji komunizmu.
De Jong opisuje historię jednego z owych „cynicznych przedsiębiorców” – Günthera Quandta (1881-1954). Stał się on się głównym dostawcą broni, amunicji i akumulatorów samochodowych dla niemieckiej armii, począwszy od lat 30. XX wieku.
Pomimo wykorzystywania w swoich fabrykach niewolniczej pracy robotników przymusowych, po wojnie Quandt spędził niespełna dwa lata w obozie internowania, po jego śmierci synowie Herbert i Harald powiekszyli pokaźną fortunę rodziny, która obecnie obejmuje około 47 proc. udziałów kontrolnych w koncernie BMW.
Wnuk Günthera, Stefan uważa, że jego dziadek wcale nie był antysemitą i jedynie „skorzystał z możliwości oferowanych przez Hitlera”. „Zatrudnienie robotników przymusowych było w tamtym czasie niezbędne do utrzymania produkcji” – uważa Stefan Quandt.
Również wnuczka Günthera Quandta, Susanne Klatten, która, jak przypomina „De Volkskrant”, jest obecnie najbogatszą Niemką, powiedziała o swoim ojcu, że „nigdy nie straci dla niego szacunku”.
Gazeta przypomina, że w 2007 r. opublikowano wyniki badań, z których wynika, że „ojciec i syn Quandt są nierozerwalnie związani ze zbrodniami nazistów”.
Kolejnym „nazistowskim miliarderem”, był Rudolf-August Oetker (1916-2007), który zgłosił się na ochotnika do Waffen-SS i zbudował fortunę częściowo karmiąc armię Hitlera puddingiem błyskawicznym produkowanym przez swoją firmę – Dr Oetker. W jego fabrykach również wykorzystywano pracę robotników przymusowych.
Po wojnie spadkobiercy Oetkera nadal utrzymywali dwie fundacje z imionami i nazwiskami ojca i dziadków, z których „wszyscy byli oddanymi nazistami”, jak przypomina De Jong.
W jego ocenie wszystkie niemieckie dynastie łączyła jedna cecha – czysta chciwość. „Oni robili interesy niezależnie od systemu, czy to była Republika Weimarską, nazistowskie Niemcy czy RFN” – powiedział „De Volkskrant” dziennikarz.