Amerykańskie siły powietrzne od lat próbują się pozbyć ze swojego arsenału legendarnych samolotów szturmowych A-10. Wygląda jednak na to, że zostaną na służbie jeszcze co najmniej przez rok – w nowej ustawie autoryzującej budżet Pentagonu znalazł się zapis zabraniający odesłania ich do rezerwy.
Produkowany przez Fairchild Republic A-10 Thunderbolt II to jeden z najsłynniejszych samolotów na świecie. Zaczęto go projektować w latach sześćdziesiątych po doświadczeniach wojny w Wietnamie, gdzie Amerykanom brakowało samolotów zdolnych do taktycznego rażenia celów naziemnych. Zaprojektowano go wokół siedmiolufowego działka systemu Gatlinga GAU-8/A Avenger, które wystrzeliwuje teoretycznie do 3900 przeciwpancernych pocisków kal. 30 mm z rdzeniami z zubożonego uranu, chociaż sam samolot może też oczywiście przenosić szereg innego wyposażenia pod skrzydłami.
A-10 miał być użyty do zwalczania sowieckich czołgów w razie ataku na Europę zachodnią. Do tego na szczęście nie doszło ale Guźce, jak nazywają je piloci, wzięły udział w szeregu innych konfliktów, od interwencji w Granadzie po walkę z ISIS w Iraku. W powszechnej opinii świetnie się tam sprawdziły. Chwalono szczególnie ich siłę ognia, krótki start i lądowanie, łatwość obsługi i to, że były niesamowicie wytrzymałe na wrogi ostrzał. Same samoloty są nieprodukowane od 1984 roku, ale przeszły szereg modernizacji. Obecnie w czynnej służbie jest 282 tych samolotów, z czego 141 w amerykańskich siłach powietrznych (USAF) a reszta w siłach rezerwowych i Gwardii Narodowej.
USAF od dawna jednak chce się ich pozbyć. Nie ukrywa, że chodzi o koszty. Chcą, żeby zadania spełniane przez A-10 przeszły na dużo bardziej uniwersalne F-35 albo na bezzałogowe MQ-9 Reaper. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwia się jednak Armia, która otwarcie przyznaje, że chodzi im także o legendę jaką cieszą się A-10 i ich pozytywny wpływ na morale żołnierzy. USAF kilkukrotnie już proponowała wycofanie ich ze służby czynnej, ale było to blokowane przez kongres.
Właśnie stało się to ponownie. Izba Reprezentantów przyjęła tzw. NDAA czyli coroczną ustawę, która określa to ile pieniędzy w przyszłym roku fiskalnym będzie miał Pentagon i na co będzie mógł je wydać. Jak donosi Defence News w tegorocznej ustawie znalazł się zapis zabraniający USAF zrezygnowania przez najbliższy rok z A-10. Jedynym wyjątkiem będą maszyny, które na skutek np. poważnego wypadku nie nadają się już do służby a ich remont byłby nieopłacalny.
NDAA pozwoli jednak USAF, Korpusowi Piechoty Morskiej i US Navy na zakup kolejnych 85 F-35 i zwiększy finansowanie na ulepszenia ich obsługi, co ma obniżyć koszt ich utrzymania w gotowości bojowej. Wprowadza jednak limit maksymalnej ilości sztuk tych maszyn, co ma powstrzymać coraz bardziej rosnące koszty ich utrzymania. Jeżeli do 2028 roku wojsku nie uda się obniżyć kosztów ich utrzymania poniżej celu, który zostanie wyznaczony w 2027, to nie będą mogli kupować kolejnych. Docelowo USAF chce mieć 1763 F-35A, piechota morska 353 F-35B i 67 F-35C a marynarka 273 F-35C.