W Bałtyku znaleziono ludzkie szczątki. To może mieć związek z katastrofą samolotu

Łotewska marynarka wojenna wyłowiła z Morza Bałtyckiego ludzkie szczątki. Odkrycie może mieć związek z katastrofą samolotu, który w niedzielę 4 września wyleciał z Hiszpanii.

Ludzkie szczątki zostały zlokalizowane w okolicy miejsca, gdzie w niedzielę rozbił się prywatny samolot lecący z Hiszpanii. Rzecznik łotewskiej marynarki Liva Veita przekazała w norweskiej telewizji TV 2, że znalezione fragmenty ciał mogą należeć do zaginionych osób. Dodała, że zostały one przekazane do dalszych badań, które mają pomóc w ustaleniu tożsamości ofiar.

W poniedziałek łotewska marynatka wojenna odnalazła w morzu kilka fragmentów wraku, w tym siedzenia.

Do katastrofy, która może mieć związek z wtorkowym odkryciem, doszło w niedzielę 4 września. Prywatny odrzutowiec „Cessna 551” z rodziną wracającą z wakacji wystartował w tego dnia z południa Hiszpanii tuż przed godziną 15:00. Celem podróży była niemiecka Kolonia, jednak samolot nie wylądował na miejscu, a kontynuował lot na dużej wysokości. Najpierw eskortowały go dwa niemieckie myśliwce Eurofighter Typhoon, a następnie duński F-16. Piloci nie dostrzegli jednak nikogo w kabinie prywatnego odrzutowca.

Maszyna wpadła do Bałtyku około 19:45 czasu polskiego w okolicach łotewskiej Windawy. Ze wstępnych ustaleń wynika, że samolot leciał na autopilocie do momentu, aż zabrakło w nim paliwa.

Zdaniem ekspertów z dziedziny lotnictwa, w kabinie „Cessny 551” mogło dojść do dekompresji. To z kolei w ciągu 30 sekund spowodowało utratę przytomności wśród pasażerów. Według ustaleń niemieckiego „Bilda”, pilot zgłaszał problemy z ciśnieniem w kabinie.

Samolotem „Cessna 551” z 1979 roku podróżowały cztery osoby: 72-letni biznesmen Peter Griesemann, jego 68-letnia żona Juliane, 26-letnia córka Lisa oraz jej 27-letni partner. Maszynę pilotował Griesemann, jak pisze El Pais „pilot z pasji”, który był właścicielem związanej z lotnictwem firmy Quick Air.