Premier Węgier Viktor Orban stwierdził, że kryzys migracyjny wcale się nie skończył. Stwierdził, że jedynym ratunkiem będą silne państwa narodowe.
„W ciągu ostatnich lat popełniono wiele pomyłek, na co pozwoliła Bruksela” – powiedział dziennikarzom radia Kossuth. „Będziemy mogli świętować nasz sukces dopiero wtedy, kiedy problemy terroryzmu, bezpieczeństwa publicznego i imigracji zostaną rozwiązane” – dodał, odnosząc się do rewelacyjnego wyniku jego partii Fidesz w eurowyborach.
Jego zdaniem kryzys migracyjny, wbrew słowom niektórych polityków, nie skończył się w 2016 roku, kiedy udało się relatywnie opanować ich napływ do Grecji, ani w 2017, kiedy ograniczono szlaki przerzutowe do Włoch. „Napór migracji będzie tylko wzrastał w następnych dekadach” – stwierdził – „Populacja Europy maleje, podczas kiedy w Azji czy w Afryce mamy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem”.
Według Orbana rozwiązaniem nie jest dalsza federalizacja Unii, proponowana przez wielu unioentuzjastów, a silne państwa narodowe, które w większym stopniu będą mogły bronić własnych granic. „Sytuacja będzie wymagać znacznie silniejszego systemu kontroli granicznych” – powiedział – „Przybędą miliony i jednym z naszych najważniejszych zadań będzie ochrona własnego narodu”.
„Europejscy politycy chcą zalegalizować imigrację, myśląc że to właściwe rozwiązanie. My się z tym nie zgadzamy” – powiedział zaznaczając, że lepszym postępowaniem jest wspieranie polityki prorodzinnej – „Stawia nas to w mniejszości gdyż ośmieliliśmy się posłuchać głosu własnego narodu”.