Trump nie złożył zeznań przed sądem

Donald Trump zdecydował, że jednak nie złoży zeznać przed sądem w toczącym się przeciwko niemu postępowaniu o gwałt. Jego obrońcy nie powołali też żadnych świadków.

Trump został oskarżony o gwałt przez pisarkę i feministkę E. Jean Carroll. W swojej autobiografii napisała, że latem 1996 roku spotkała go w luksusowym sklepie na Manhattanie. Były prezydent miał ją poprosić o pomoc w wyborze prezentu dla innej kobiety. Trafili w końcu do przymierzalni. Oboje początkowo śmiali się i flirtowali, ale Trump w pewnym momencie miał stać się brutalny. Carroll twierdzi, że wtedy pchnął ją na ścianę i zgwałcił. Kiedy Nowy Jork zmienił przepisy, umożliwiając składanie pozwów cywilnych w sprawie przestępstw seksualnych, które już się przedawniły, złożyła pozew do sądu. Domaga się milionów dolarów odszkodowania.

Trump miał czas do czwartku na to, by stanąć przed sądem i złożyć zeznania. Nie skorzystał jednak z tego prawa, a jego obrońcy nie powołali ani jednego świadka. Sędzia Lewis A. Kaplan dał mu czas do niedzieli na złożenie wniosku o przedłużenie tego terminu, ale Trump z tego nie skorzystał. Nie było to nadmiernym zaskoczeniem – od początku procesu, ok. dwa tygodnie temu, ani razu nie pojawił się przed sądem.

Ławie przysięgłych pokazano za to fragmenty złożonych przez niego pod przysięgą zeznań. Trump stwierdził w nich, że nawet nie zna Carroll, a już na pewno jej nie zgwałcił. Stwierdził też, że jest nie w jego typie. Dodał, że „ta wariatka” wszystko sobie wymyśliła aby wypromować „wyjątkowo kiepską książkę” i zapowiedział, że po zakończeniu tego procesu pozwie ją i jej prawnik o zniesławienie.

Wobec braku zeznań Trumpa, prawnicy reprezentujący obie strony jeszcze dzisiaj powinni wygłosić mowy końcowe. Jeśli tak się stanie, to jutro swoje obrady rozpocznie ława przysięgłych. Nie da się określić ile potrwają.