O swoim prawdopodobnym starcie w wyborach do parlamentu poinformował w piątek szef klubu radnych PiS w gdańskiej Radzie Miasta Kacper Płażyński. Krytykował też władze Gdańska za powierzenie Fundacji Pojednanie organizacji części obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Płażyński był w piątek rano gościem Radia Gdańsk. Pytany, czy będzie startował do parlamentu odparł: “Rzeczywiście prawdopodobnie tak. Ale jeżeli chodzi o kwestie listy i ogłoszenia kto, na jakim miejscu, to zostanie przedstawione dopiero po rozpoczęciu oficjalnie kampanii wyborczej”.
Płażyński był też pytany, czy jego zdaniem władze Gdańska postąpiły słusznie powierzając organizację części obchodów 80. rocznicy II wojny światowej Fundacji Pojednanie. “Oddajemy, chyba najważniejszą dla Gdańska rocznicę, przynajmniej częściowo w ręce fundacji, o której niewiele wiemy. Która – już wiemy, że zarządzana jest przez, nazwałbym to, dziwnych ludzi. Mówimy tutaj o panu pastorze (prezesem Fundacji Pojednanie, a zarazem pastorem jest Edward Ćwierz – PAP), który w imieniu Kościołów chrześcijańskich, jak sam to przedstawia, swojego czasu przepraszał całą społeczność żydowską za winy Polaków podczas Holocaustu” – zauważył polityk PiS.
“Mówimy o sytuacji, kiedy ta organizacja Pojednanie pobiera pieniądze za organizację tej rocznicy, a więc robi z tego poniekąd, jakkolwiek by to okropnie nie brzmiało, interes, interes na naszej narodowej martyrologii” – dodał Płażyński.
Radny był też proszony o komentarz do informacji, którą zamieścił w czwartek na Twitterze dziennikarz “Do Rzeczy” i korespondent TVP w Niemczech Cezary Gmyz. Napisał on, że “delegację z Izraela (na obchody przygotowywane przez Fundację Pojednanie – PAP) zorganizował sam Andrzej Gąsiorowski, któremu przedawniły się zarzuty za Art-B i może swobodnie podróżować do Polski”.
“Obawiam się, że władze miasta Gdańska zupełnie nie panują nad tym, z kim zaczynają współpracę i to przy tak ważnych obchodach, przy tak ważnych uroczystościach” – powiedział Płażyński. Dodał, że Gąsiorowski “przez 25 lat ukrywał się w Izraelu, nie przyjeżdżał do Polski z tego względu, że czekał na przedawnienie zarzutów wobec niego”.
“Przypominam, że chodzi w tej aferze (Art-B) o pół miliarda złotych oszustwa polskich banków na początku lat dziewięćdziesiątych” – zaznaczył. Jak mówił, “przypomina mu się sytuacja w Gdańsku związana z Amber Gold”. “To, że akurat Amber Gold trafił tutaj, też nikt nie wiedział, kim jest pan Plichta, nikt o niczym nie wiedział. Wszyscy ciągnęli, włącznie z władzami miasta Gdańska samolot OLT i później wszyscy się dziwili, że tutaj taka smutna, przykra sprawa powstała” – dodał polityk.
Zaznaczył, że przy okazji organizacji gdańskich obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej, “jest podobnie”. “Władze miasta Gdańska zapraszają do współpracy ludzi, o których niewiele wiemy, którzy tak naprawdę wyrośli trochę, jak grzyby po deszczu. A im więcej wiemy, tym bardziej otwieramy szeroko oczy” – powiedział.
“Te tańce radosne, pochody, to nie był jakiś lapsus słowny, tylko to było oficjalnie wygłoszona przez prezesa fundacji treść, też na filmie zamieszczonym na oficjalnym portalu miasta Gdańska. Czyli to nie był przypadek, to było zaakceptowane. Każdy wiedział, w co władze miasta Gdańsk wchodzą i z kim” – ocenił.
Płażyński był też pytany, czy jego zdaniem istnieje “polityka historyczna miasta Gdańska”. “Posłużę się tutaj, najlepszym, moim zdaniem, przykładem, oddającym poniekąd tę politykę. Na szalę postawny dwie postaci: Brunon Zwarra i Guenter Grass. Zwarra – działacz polonijny, w zasadzie od nastoletnich swoich lat zaangażowany w promowanie polskości, twórca wielu książek poświęconych przedwojennemu Gdańskowi. W żaden sposób w Gdańsku nie uhonorowany. Z drugiej strony Guenter Grass – żołnierz SS, ochotnik oddziałów SS, który przyznał się do tego, że był esesmanem dopiero po tym, jak otrzymał Nagrodę Nobla. I on posiada swój tramwaj, swoje rondo, swoją ławkę ze swoim małym pomnikiem, jedną galerię sztuki, drugą galerię sztuki, honorowe obywatelstwo” – zauważył Płażyński.
Jak zaznaczył Grass “w swoich książkach, między innymi w +Blaszanym bębenku+, który niewątpliwie jest arcydziełem artystycznym, ale w tym arcydziele opisywał Polaków, jako tak naprawdę drobnych cwaniaków, pijaczków”. “Nie wiem, czy takich ludzi powinniśmy honorować, którzy być może na froncie zabijali Polaków. A pewnie tak” – ocenił.
Dodał, że Grass jest “przez władze miasta Gdańska bardziej hołubiony niż przez Niemców, którzy po tym, jak dowiedzieli się, że był żołnierzem SS, to ta estyma wobec jego osoby bardzo spadła, bo też czuli się oszukani”. “Dla nich to był kiedyś autorytety moralny i etyczny, a okazuje się, że całe prawie swoje życie żył w kłamstwie” – podkreślił.
Płażyński zaznaczył, ze Zwarra był “postacią szczególną, wielkiego formatu”. “W Gdańsku najbardziej nam potrzeba przypominania o bohaterskich Polakach z Wolnego Miasta Gdańska, a nie przypominających stręczycieli, czy osoby, które Polaków traktowały jak gorszy gatunek” – powiedział.