Skazano go na śmierć za podpalenie śmietnika. Sąd Najwyższy przyjął apelację

25-letni Sahand Noor Mohammadzadeh został skazany na karę śmierci za udział w demonstracji. Sąd Najwyższy Iranu zgodził się na to, by jego sprawa została ponownie rozpatrzona.

W Iranie od września zeszłego roku trwa fala protestów. Ich bezpośrednim powodem było śmiertelne pobicie młodej Kurdyjki przez policję obyczajową, ale szybko przybrały antyrządowy charakter. Są bardzo brutalnie tłumione, szacuje się, ze zginęło w nich już ok. pół tysiąca osób.

25-latek został aresztowany 4 października. Oskarżono go o to, że podczas jednego z tych protestów próbował połamać barierkę na autostradzie i podpalił kosz na śmieci. Usłyszał zarzut „prowadzenia wojny przeciwko Bogu”, który jest stawiany osobom prowadzącym działalność antyreżymową. Dwa miesiące później sąd skazał go na karę śmierci.

Podczas procesu 25-latek odrzucił stawiane mu oskarżenia i stwierdził, że wcześniej został zmuszony do przyznania się do winy. Dwa tygodnie temu rozpoczął też głodówkę protestacyjną. W sobotę irański Sąd Najwyższy zgodził się na jego apelację. Sędziowie zdecydowali, że jego sprawa zostanie rozpatrzona ponownie przez sąd niższej instancji.

Irański reżym powiesił już publicznie dwóch innych uczestników protestów. Amnesty International informuje, że może to wkrótce czekać 26 innych osób. Ich zdaniem drakońskie wyroki za udział w protestach mają na celu zastraszenie innych ich uczestników.

W zeszłym tygodniu sąd najwyższy skierował też do ponownego rozpatrzenia sprawę popularnego kurdyjskiego rapera Samana Seydiego, który był oskarżony o strzelanie w powietrze i próbę zabicia przedstawicieli służb porządkowych, ale podtrzymał wyrok na innego uczestnika protestów, Mohammada Ghobadloo. Wcześniej zawiesił wyrok śmierci na Mahana Sadrata, który miał rzekomo dźgnąć policjanta i podpalić motocykl w trakcie protestu.