Najnowsze wiadomości z kraju

Sędzia, który skazał szefa CBA, odchodzi z zawodu. Wkrótce może usłyszeć zarzuty

Sędzia Wojciech Łączewski odchodzi ze stanu sędziowskiego. Tym samym straci chroniący go immunitet.

Sędzia Łączewski zasiadał w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście. Zrobiło się o nim głośno w związku z tzw. aferą gruntową. W lecie 2007 roku dwaj biznesmeni opowiadali, że mogą odrolnić każdą działkę w Polsce. CBA kierowana przez Mariusza Kamińskiego postanowiła to sprawdzić i dokonała prowokacji. Podali się za szwajcarskich biznesmenów i zaproponowali łapówkę za odrolnienie działki w Muntowie. Podczas akcji CBA dowiedziała się, że część łapówki miała trafić do Andrzeja Leppera, który był wówczas wicepremierem, i zatrzymała dwóch jego współpracowników. Obydwaj zostali uznani przez sąd za winnych, a sam wicepremier został zdymisjonowany przez Jarosława Kaczyńskiego, co doprowadziło do rozpadu koalicji PiSu z LPR i Samoobroną.

 

W 2009 roku prokurator okręgowy z Rzeszowa postawił Kamińskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z tą aferą. Kamiński został wkrótce odwołany ze stanowiska przez Donalda Tuska i rok później skierowano przeciwko niemu akt oskarżenia. W 2012 roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście umorzył postępowanie przeciwko niemu i jego współpracownikom stwierdzając brak znamion czynu zabronionego. Na skutek zażalenia prokuratury w marcu 2015 sąd, w którym Łączewski był przewodniczącym składu sędziowskiego, skazał go jednak na trzy lata więzienia – ostatecznie Kamiński został jednak ułaskawiony przez Andrzeja Dudę zanim wyrok się uprawomocnił.

 

Rezygnacja z funkcji sędziego oznacza, że Łączewski straci także swój immunitet. A to oznacza, że prokuratura będzie mogła w końcu postawić mu zarzuty. Sędzia oskarżany jest bowiem o zgłoszenie fałszywego przestępstwa i składania fałszywych zeznań.

Chodzi tutaj o sprawę z 2016 roku. Sędzia Łączewski nawiązał wtedy kontakt na Twitterze z dziennikarzem Tomaszem Lisem, pisząc z prowadzonego przez siebie anonimowego konta. Radził mu jak najlepiej obalić rząd. „Panie Tomaszu! (…) Nie zorientował się pan, że walenie w to towarzystwo przynosi efekt odwrotny od zamierzonego? Sugeruję zmianę strategii” – napisał w jednej z wiadomości. W późniejszych zidentyfikował się z imienia i nazwiska, wysyłając nawet na dowód swoje zdjęcie.

Jak się okazało osoba, z którą rozmawiał, nie była jednak Tomaszem Lisem a cała sprawa była w rzeczywistości prowokacją dziennikarską. Tak drastyczne złamanie zasady apolityczności sędziów wywołało spore oburzenie. Sam Łączewski stwierdził, że to nie on wysyłał te wiadomości i ktoś włamał mu się na konto, zgłosił to również do prokuratury. Śledczy zwrócili się o pomoc do amerykańskiej centrali Twittera i ustalili, że to nieprawda. Udało im się również ustalić, że wysłane przez niego zdjęcie zostało zrobione jego prywatnym telefonem. Upadło również jego alibi – Łączewski umówił się i przyszedł na spotkanie z autorami prowokacji, później tłumaczył jednak, że pojawił się tam aby oddać książkę koledze. Ten jednak zeznał, że nigdy mu tej książki nie pożyczył.

Stawiane Łączewskiemu zarzuty mogą się wiązać nawet z wyrokiem trzech lat więzienia. On sam twierdzi, że chce skonfrontować się z prokuraturą i był to jeden z powodów rezygnacji ze stanowiska. „Wyszedłem naprzeciw prokuraturze, która nie jest zbyt sprawna pod rządami pana Ziobro. Nie dano rady pozbawić mnie immunitetu, a nawet prokuratorzy zasiadający w Izbie Dyscyplinarnej nie rozpoznali sprawy i odroczyli posiedzenie.” – powiedział Rzeczpospolitej – „Mam nadzieję, że prędzej czy później zmierzymy się z tym porażającym materiałem, o którym mówi Ziobro. Odchodzę z urzędu, nie mam immunitetu i cierpliwie czekam na poczynania prokuratora”.

Łączewski poinformował Ziobrę o swoim odejściu już w październiku. Minister sprawiedliwości skomentował wtedy, że to jedyne możliwe rozwiązanie i że ciążące na nim zarzuty są dyskwalifikujące dla każdego, a zwłaszcza dla sędziego. „Pan sędzia Łączewski wie, co zrobił, wie, że grozi mu odpowiedzialność karna i chce wykonać tego typu gesty polityczne tuż przed wyborami, uciekając od odpowiedzialności, która nieuchronnie wiąże się z popełnionymi przez niego czynami” – powiedział wtedy dziennikarzom.

Źródło: Autor:
Fot.

Polecane artykuły

0 0

Biden obraził ważnych sojuszników USA

0 0

Rosjanie i Amerykanie stacjonują w tej samej bazie wojskowej

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij