Rosyjska propaganda twierdzi, że zdobyła drona, który ma być dowodem na posiadanie przez Ukrainę broni chemicznej. Nie zgadza się w tym jednak jedna, dość istotna rzecz.
Podczas odbywających się w podmoskiewskim Parku Patriotów targów Armia-2022 zorganizowano wystawę zachodniego sprzętu, który Rosjanie zdobyli na Ukrainie. Pokazano na niej m.in. dużego drona z plastikowym zbiornikiem. Ustawiono przy nim manekina w stroju ochronnym, który wlewa do niego jakiś płyn. Tabliczka twierdzi, że to wyprodukowany w USA dron DJI Agras T-30, który zdobyto w Mariupolu. Rosyjskie kanały propagandowe już kolportują jego zdjęcia jako dowód na to, że Ukraińcy mieli program broni chemicznej.
Source: https://t.co/nAai7bCxMH Also I can't get why it's on display with the US flag? DJI is the Chinese company. (h/t @AbraxasSpa for the photo). pic.twitter.com/NpraZxS9Ht
— Mark Krutov (@kromark) August 20, 2022
Jest w tym jednak jeden problem. DJI to nie jest amerykańska firma – to największy na świecie producent cywilnych dronów, a jego siedziba znajduje się w chińskim Szenzen, Amerykanie nie mają z nimi nic wspólnego. Agras T-30 należy do ich linii dronów profesjonalnych. Nie służy jednak do zrzucania na wrogów broni chemicznej – a do opryskiwania pól uprawnych.
Co ciekawe drony te nie zostały przez Rosjan „zdobyte”, a ukradzione. Szef Ogólnoukraińskiej Federacji Właścicieli Dronów Taras Troyak powiedział, że rosyjscy żołdacy włamali się jakiś czas temu do magazynu jednego z ich klientów, dużej firmy rolniczej z obwodu chersońskiego. Ukradli z niego 14 dronów Agras. Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Wadym Denysenko zauważył, że rosyjskie rolnictwo musi być bardzo zapóźnione, skoro Rosjanie nie rozpoznali, że to dron rolniczy.