Najnowsze wiadomości ze świata

Rolnicy są oburzeni. Rząd chce wprowadzić… podatek od krowich beknięć

Władze Nowej Zelandii, w imię walki z klimatem, zaproponowały podatek od gazów cieplarnianych emitowanych przez zwierzęta hodowlane. Rolnicy twierdzą, że rzuci to ich sektor na kolana.

Nowa Zelandia to kraj rolniczy. Na każdego z jej 5 milionów obywateli przypadają dwie krowy lub byki, a pogłowie owiec liczy 26 milionów sztuk. Rolnictwo jest również jedną z lokomotyw ich gospodarki – nabiał jest ich głównym produktem eksportowym.

Sprawiło to jednak, że rolnictwo odpowiada w tym kraju za połowę produkcji gazów cieplarnianych. Krowie beknięcia produkują metan, a uryna tlenek diazotu. Nie podoba się to lewicowym władzom, które chcą, aby ich państwo osiągnęło neutralność klimatyczną w 2050 roku. Zapowiedziały, że chcą zredukować emisje z rolnictwa o 10% do 2030 i do 47% przed 2050.

Jednym z rozwiązań ma być wprowadzenie specjalnego podatku od emisji gazów przez rolnictwo. Nowozelandzcy rolnicy zaczęliby go płacić w 2050 roku, a jego wysokość nie została jeszcze ujawniona. Premier Jacinda Ardern obiecała, że zebrane dzięki niemu pieniądze wrócą do sektora rolniczego, zostaną użyte na sfinansowanie badań, nowych technologii i ekologicznych dopłat. Stwierdziła również, że postawienie na ekologię pomoże im w rywalizacji na światowych rynkach.

Sami rolnicy nie są jednak tym zachwyceni. Rząd twierdzi, że ewentualne straty rolnicy odbiją sobie podnosząc ceny. Federated Farmers, główna organizacja zrzeszająca nowozelandzkich rolników, stwierdziła jednak, że ten plan „wyrwie flaki małomiasteczkowej Nowej Zelandii” i doprowadzi wiele farm do upadku. Jej prezydent Andrew Hoggard ostrzegł, że rolnicy będą sprzedawać swoje farmy „tak szybko, że nie uda się nawet usłyszeć szczekania psów na ich pick-upach, kiedy odjeżdżają”. Opozycyjna partia ACT stwierdziła, że ten plan de facto zwiększy emisje gazów cieplarnianych, gdyż produkcja żywności przeniesie się do państw, w których rolnictwo jest mniej ekologiczne.

To nie jest pierwszy raz, kiedy lewica próbuje opodatkować te emisje. Próbowali to zrobić już w 2003 roku, co również wywołało zdecydowaną reakcję rolników, a sam podatek media ochrzciły „podatkiem od pierdnięć”. Fala krytyki sprawiła, że ostatecznie wycofali się z tego pomysłu.

Rolnicy mają w Nowej Zelandii duże znaczenie polityczne. Komentatorzy uważają, że jeśli rząd Arden – która wygrała w 2020 roku drugą kadencję, z ogromną przewagą – się z nimi nie dogada, to znacznie utrudni mu to zdobycie trzeciej kadencji w przyszłym roku. Już teraz Partia Pracy ma mniejsze poparcie w sondażach niż opozycyjna Partia Narodowa.

Źródło: Stefczyk.info na podst. AP Autor: WM
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij