Najnowsze wiadomości ze świata

Republikanie są o krok od większości w Izbie Reprezentantów

Wynik ostatnich wyborów był ogromnym rozczarowaniem dla amerykańskiej prawicy. Mimo tego są o krok od zdobycia większości w Izbie – muszą zdobyć jeszcze tylko jedno miejsce.

Przed wyborami większość komentatorów spodziewała się, że nastąpi tzw. czerwona fala, jak w USA nazywa się – od partyjnego koloru – zdecydowane zwycięstwo Republikanów. Partia prezydencka zwykle kiepsko radzi sobie w midtermsach, jak nazywane są wybory przypadające na połowę kadencji prezydenta. Do tego Joe Biden jest rekordowo mało popularny, a amerykańska gospodarka jest w trudnej sytuacji. Nawet ogólnokrajowe sondaże, zwykle mocno faworyzujące lewicę, dawały po raz pierwszy od dawna zwycięstwo Republikanom.

Sytuacja jest jednak inna. Demokratom udało się utrzymać większość w Senacie, a po ogłoszeniu wyników drugiej tury w Georgii prawdopodobnie zwiększą stan posiadania o jeden stołek. Również w Izbie prawicy ciężko cieszyć się z wyniku. Po ogłoszeniu wyników z dwóch okręgów w Arizonie Republikanie są jednak niemal pewni, że będą mieli większość. Ta wynosi 218 miejsc, a prawica jest już pewna, że będzie mieć 217. Tym samym szanse Demokratów na utrzymanie się przy władzy stały się czysto iluzoryczne – w tym celu musieliby wygrać we wszystkich z ok. tuzina okręgów, w których dalej są liczone głosy. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zostaną ogłoszone wyniki z Arizony i Kalifornii, które ostatecznie dadzą Republikanom zwycięstwo.

Przejęcie większości w Izbie przez prawicę to zła wiadomość dla Bidena. W USA każda ustawa musi być bowiem przyjęta przez obie izby Kongresu. Wcześniej Republikanie blokowali niepasujące im ustawy w Senacie, ale Demokratom udało się przyjąć dwie z nich – kolejną tarczę covidową i ustawę o finansowaniu programów socjalnych i walki z globalnym ociepleniem – przy pomocy sztuczek proceduralnych. Teraz będzie to już niemożliwe. Dodatkowo Republikanie zapowiadali już przed wyborami, że wykorzystają uprawnienia Izby żeby rozliczyć jego rządy i przyjrzeć się np. kompromitacji w Afganistanie czy kryzys na granicy z Meksykiem.

Republikanie będą musieli teraz wybrać także nowego spikera Izby. To trzecie najważniejsze stanowisko w USA, po prezydencie i wiceprezydencie, a zajmujący je polityk ma ogromne wpływy. Przed wyborami wszyscy spodziewali się, że zostanie nim dotychczasowy lider mniejszości republikańskiej Kevin McCarthy. Dalej jest faworytem do zdobycia republikańskiej nominacji, ale mało satysfakcjonujący wynik w wyborach znacznie osłabił jego pozycję w partii. Wyzwanie rzucił mu również kongresman Andy Biggs, były przewodniczący zrzeszającego najbardziej prawicowych kongresmanów Freedom Caucus, ale jego szanse nie są zbyt wielkie.

Kongresman Marjorie Taylor Green zauważyła jednak, że partię może czekać inne niebezpieczeństwo. Głosowanie nad nowym spikerem, zaplanowane na pierwszy dzień obrad nowego Kongresu, 3 stycznia, zwykle jest czystą formalnością – partia mająca większość głosuje na swojego kandydata wybranego w prawyborach. Greene obawia się jednak, że Demokraci wystawią w nich kompromisowego kandydata, który zdobędzie także kilka głosów prawicy – a przy tak niewielkiej spodziewanej przewadze Republikanów może to wystarczyć do tego, żeby odebrać im ten kluczowy stołek.

Źródło: Stefczyk.info na podst. The Hill Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij