Publicystyka

Pokój za Krym? Rosjanie chcą “czystego konta” z Ukrainą

Rosjanie zasugerowali, że są gotowi dogadać się z Ukrainą. Zastrzegają jednak, że nie chcą, aby Ukraińcy „stawiali sztuczne warunki” normalizacji stosunków.

„Zacznijmy od czystego konta” – powiedziała państwowej agencji prasowej TASS Walentina Matwienko, przewodnicząca Rady Federacji, górnej izby rosyjskiego parlamentu – „Jesteśmy otwarci na dialog. Jesteśmy gotowi aby pracować nad normalizacją i przywróceniem stosunków rosyjsko-ukraińskich. Ale bez dyktowania sztucznych warunków z ich strony”.

Matwienko zwraca uwagę, że nowemu prezydentowi Ukrainy Wołodymirowi Zełenskiemu poparcia udzieliła „populacja która chce pokoju w Donbasie” i jeśli ten ich zignoruje to straci poparcie. Zacytowała również niedawny sondaż z którego wynika, że większość Ukraińców chce pokoju i normalizacji stosunków z Moskwą i stwierdziła, że nowo wybrany parlament Ukrainy również będzie chciał się dogadać. Przedterminowe wybory na Ukrainie odbędą się w lipcu.

Wypowiedź Matwienko nie jest na razie oficjalną propozycją ze strony Kremla. Jednak zdaniem ekspertów trzeba założyć, że Rosja na razie bada teren. Matwienko raczej nie zaproponowała normalizacji bez porozumienia z Putinem, a fakt, że jest przewodniczącą Rady i jej ukraińskie korzenie sprawiły, że jej słowa zwróciły uwagę. W razie czego Kreml może się jednak wszystkiego wyprzeć stwierdzając, że to była jej prywatna opinia.

Propozycja Rosjan mogła trafić na podatny grunt. Nowy prezydent Ukrainy twierdził już, że pokój z Rosją jest ważny z powodów humanitarnych i unikał oskarżania Rosji o zaistniałą sytuację. W trakcie kampanii wyborczej krytykował również politykę ukrainizacji swojego poprzednika, Petra Poroszenki, i przekonywał do siebie wyborców ze wschodu poprzez używanie języka rosyjskiego.

Linia pomiędzy pro- i antyrosyjskimi politykami na Ukrainie staje się coraz bardziej rozmyta. Żaden z kandydatów otwarcie nie proponował pokoju z Moskwą, jednak ci uznawani za prorosyjskich otrzymali relatywnie duże poparcie w pierwszej turze. Zdaniem ekspertów ich wyborcy w drugiej turze poparli właśnie Żeleńskiego. Otrzymał również silne poparcie na południu kraju, gdzie prorosyjskie sentymenty są silne.

Nikt nie łudzi się jednak, że Rosjanie zgodzą się na powrót do status quo ante bellum. I o ile można sobie wyobrazić, że Rosjanie przestaną wspierać separatystów na wschodzie lub nawet zmuszą ich do kapitulacji, o tyle raczej nie pójdą na dalszy kompromis. Co oznacza, że ceną pokoju może być zrzeczenie się przez Kijów roszczeń do okupowanego przez Rosję Krymu.

Wiele wskazuje, że ukraińscy politycy są gotowi na takie rozwiązanie. 21 maja szef prezydenckiej administracji Andrij Bohdan powiedział w prorosyjskiej telewizji 112 Ukrainaja, że ewentualny traktat pokojowy powinien być potwierdzony przez Ukraińców w referendum. Prezydent Zełenski bronił tego pomysłu mówiąc, że referendum nie będzie wiążące i że jego celem jest poznanie opini społeczeństwa na temat ewentualnego pokoju gdyż nie chce, tak jak jego poprzednik, podejmować decyzji za zamkniętymi drzwiami.

Sam fakt, że wspomina się o referendum, może świadczyć, że propozycja pokojowa ze strony Rosji może się nie spodobać Ukraińcom. A to oznacza, że nie chodzi w niej o powrót do tego co było – to nie wywołałoby przecież na Ukrainie kontrowersji. Wybór tej konkretnej telewizji, kojarzonej z liderem prorosyjskiej organizacji Ukraiński Wybór Wiktorem Medwedczukiem, może świadczyć, że Zełenski w nadchodzących wyborach chce zdobyć w nadchodzących wyborach głosy dla swojej partii Sługa Ludu i zamienić ją z quasi-satyrycznego projektu w poważną siłę w ukraińskiej polityce.

Oddanie Krymu Rosji na pewno wpłynęłoby na pogorszenie stosunków Ukrainy z USA. Amerykanie boją się, że przejęcie Krymu będzie miało podobny wpływ na sytuację na świecie jak przejęcie Sudetów przez III Rzeszę w 1938 roku. Obawiają się również, że jakakolwiek zmiana granic na rzecz Rosji może sprawić, że Kreml spróbuje podobnego manewru w stosunku do innych państw. Dostęp rosyjskiej marynarki do baz na Krymie jest również poważnym problemem dla amerykańskich zdolności obronnych. Jeżeli Zełenski zdecyduje się na taki krok, to może zamknąć sobie drogę do wstąpienia do NATO.

Źródło: Jamestown Foundation Autor: Wiktor Młynarz
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij