Amerykanie są oburzeni tym, że ich przestrzeń powietrzną naruszył chiński balon szpiegowski. Teraz wyszło na jaw, że kolejny zauważono nad Ameryką Łacińską.
Chiński balon został zauważony najpierw nad archipelagiem Aleuty na Alasce, po czym przeleciał nad Kanadą i dotarł do kontynentalnych USA. Strona amerykańska przyznała, że przeleciał nad kilkoma „wrażliwymi miejscami”, jak bazy wojskowe. Sam balon leci na tyle wysoko, że nie stanowi zagrożenia dla samolotów pasażerskich, ale jest na tyle duży, że widać go z ziemi. Podwieszona pod nim struktura ma wielkość trzech autobusów i Amerykanie boją się go zestrzelić, żeby nie spadła na domy i mieszkańców.
Chińczycy przyznali, że to ich balon. Twierdzą jednak, że jego zadaniem nie jest szpiegowanie. Pekin twierdzi, że to całkowicie cywilna maszyna, której zadaniem było prowadzenie badań, głównie meteorologicznych. Fakt, że znalazł się nad USA, wytłumaczyli „siłą wyższą” – wiatr miał sprawić, że znacznie zszedł z planowanego kursu. Amerykanie nie ukrywają, że nie wierzą w to wytłumaczenie, a sekretarz stanu Anthony Blinken tymczasowo odwołał wizytę w Chinach.
Teraz Pentagon ujawnił, że kolejny balon został zauważony, gdy przelatywał nad Ameryką Łacińską. Nie ujawniono na razie nad jakimi państwami biegła jego trasa. Ujawniono jednak, że jego obecna trasa nie wskazuje na to, żeby miał wlecieć w przestrzeń powietrzną USA.