Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie, który zaatakował byłego marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Zdarzenie miało miejsce 15 grudnia zeszłego roku, kiedy Karczewski udał się na świąteczne zakupy. W Alejach Jerozolimskich miał zostać zaczepiony przez Pawła P., który obrzucił jego, a także prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, słowami powszechnie uznawanymi za wulgarne. Następnie miał go pchnąć na wysokości klatki piersiowej, czym spowodował jego upadek. Na koniec wyrwał mu z ręki telefon i rzucił nim o ziemię.
Po otrzymaniu zgłoszenia warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie znieważenia z powodu przynależności politycznej i zastosowanie przemocy wobec senatora. Rzecznik Aleksandra Skrzyniarz poinformowała, że oskarżonemu postawiono zarzut „stosowania przemocy z powodu przynależności politycznej, naruszenia nietykalności pokrzywdzonego i uszkodzenia mienia w postaci telefonu”. Paweł P. nie przyznał się do winy, ale treść jego wyjaśnień jest objęta tajemnicą śledztwa.
22 marca prokuratura skierowała akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Warszawie. Za zarzucane czyny mężczyźnie grozi od 3 miesięcy do 10 lat więzienia. Sąd nie zgodził się jednak na areszt tymczasowy, zamiast tego zastosował poręczenie majątkowe (20 tys. zł), dozór policji i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego.