Mąż pochował żywcem w lesie własną żonę. Cudem przeżyła

42-letnia kobieta została pochowana żywcem przez własnego męża, z którym była w trakcie rozwodu. Cudem udało jej się przeżyć.

42-letnia Young An była w trakcie rozwodu ze swoim mężem, o 11 lat starszym Chae Anem. Według policji mężczyzna był na nią zły, bo bał się, że przez ten rozwód straci sporo pieniędzy. 16 października przyjechał do swojego byłego domu, w którym bywał raz na tydzień aby zrobić pranie. Tym razem miał jednak dużo gorsze zamiary.

Chae obezwładnił swoją żonę, po czym związał ją i zakneblował taśmą klejącą. Zmiażdżył też młotkiem jej smartwatch firmy Apple. Mimo tego kiedy wyszedł z pokoju, kobiecie udało się z niego wysłać alerty do rodziny i przyjaciół i skontaktować się z numerem alarmowym policji. Nie była w stanie mówić z powodu knebla, ale dyżurny zrozumiał, że coś jest bardzo nie w porządku, i po potwierdzeniu jej adresu wysłał do jej domu patrol.

Policjanci przybyli jednak zbyt późno. Wcześniej Chae zapakował swoją żonę do furgonetki i wywiózł ją do oddalonego o kilka kilometrów lasu. Jedna z kamer monitoringu pokazała, że minął się po drodze z radiowozem.

Na miejscu mężczyzna wrzucił swoją żonę do płytkiego grobu, dźgnął ją nożem w klatkę piersiową i przysypał ziemią i gałęziami. Kilka godzin później, już po zmroku, Young udało się z niego wyczołgać. Przez pół godziny błądziła po lesie, aż znalazła przypadkowego przechodnia, który zadzwonił po policję. Pierwszy zastępca szeryfa, który dotarł na miejsce, znalazł ją gdy chowała się za szopą. Kiedy zorientowała się, że to policjant, podbiegła do niego, złapała go za mundur, i zaczęła płakać i krzyczeć. „Mój mąż próbuje mnie zabić. Pomóżcie mi” – powiedziała.

Policjanci aresztowali Chae sześć godzin później. Siedział nadal w samochodzie, w pobliżu grobu, do którego wrzucił swoją żonę. Został oskarżony o próbę zabójstwa, przemoc domową i porwanie członka rodziny. Obecnie przebywa w areszcie tymczasowym, bo sąd nie wyznaczył kaucji. Jego proces rozpocznie się 16 listopada.