Dziennikarka „Gazety Wyborczej” zapytała posła PiS Piotra Kaletę o działania instytucji unijnych. W odpowiedzi parlamentarzysta przyznał, że ma „odruch wymiotny jeśli w dzisiejszych czasach ktoś zajmuje się sprawami, które mogą poczekać”.
Justyna Dobrosz-Oracz z „Gazety Wyborczej” rozmawiała w sejmowym korytarzu z posłem Prawa i Sprawiedliwości Piotrem Kaletą. Dziennikarka pytała m.in. o kwestię związane z Unią Europejską.
„Mi się robi niedobrze, mam odruch wymiotny, jeśli chodzi o te wszystkie kontrole, kiedy przyjeżdża do nas ktoś w czasach tak niesamowicie trudnych, wojennych i mówi o rzeczach teraz nieistotnych” – powiedział Kaleta w kontekście ostatnich działań UE, która kontrolowała sposób, w jaki unijne pieniądze wydawane są w Polsce.
„Demokracja to jest podstawa” – powiedziała Dobrosz-Oracz. Podkreśliła, ze jesteśmy „adwokatem niby Ukrainy w UE. „Rozumiem, że ma być tak jak w Rosji?” – zapytała.
„Absolutnie, to jest bardzo złe porównanie” – zdążył powiedzieć poseł, ponieważ dziennikarka przerwała jego wypowiedź.
„Mam odruch wymiotny jeśli w dzisiejszych czasach ktoś zajmuje się rzeczami, które mogą poczekać” – tłumaczył dalej polityk. „Nawet jeśli są jakieś zastrzeżenia, to my w tej chwili ważymy ciężar, co jest bardziej istotne, czy to aby zapewnić bezpieczeństwo naszej ojczyźnie, tak naprawdę jeśli chodzi o kwestię militarne, tego co się dzieje na Ukrainie, czy kwestie sądownictwa, które są kwestiami spornymi, w tej chwili zupełnie nieistotnymi” – dodał.
Dziennikarka „Gazety Wyborczej” pytała posła, czy ten jest za tym, aby rozpisać referendum w sprawie wyjścia Polski z UE.
„Absolutnie. UE jest czymś czym za czym mocno optowaliśmy, bardzo na nią czekaliśmy, ale nie może być organem takim bezwarunkowym” – mówił.
Jeszcze przed pytaniem dziennikarki o opuszczenie szeregów UE, Kaleta przyznał zadowolenie z bycia jej członkiem. Wymieniał również rzeczy związane z Unią, z których jest zadowolony. Mówił m.in. o przepływie kapitału, swobodzie gospodarczej, wolnym rynku oraz swobodnym przemieszczaniu się osób.
„Nie zgadzaliśmy się na postępujące działania, które widzimy nawet w tej chwili” – zaznaczył poseł PiS. Wspomniał przy tym o propozycji wprowadzenia obowiązku dzielenia się gazem pomiędzy państwami członkowskimi.
Dziennikarka pytała również o rzekome kłamstwa premiera Mateusza Morawieckiego, które miały dotyczyć akceptacji zasady „pieniądze za praworządność”. „Ja nie znam takiej sytuacji, żeby premier Morawiecki mnie, jako polskiego obywatela, czy polskiego posła, okłamał” – sprostował Kaleta.