Kolejne kłopoty Johnsona. Dwóch ważnych ministrów złożyło rezygnacje

Wygląda na to, że brytyjski premier Boris Johnson znowu ma poważne kłopoty. Dwóch ważnych ministrów złożyło rezygnacje w proteście przeciwko temu, jak poradził sobie z ostatnim skandalem.

Johnson nie ma ostatnio dobrej passy. Jakiś czas temu media odkryły, że w jego siedzibie na Downing Street regularnie dochodziło do imprez, które łamały wprowadzone przez jego rząd restrykcje pandemiczne. Oburzenie Brytyjczyków było tak duże, że jego partyjnym wrogom udało się doprowadzić do głosowania nad wotum zaufania. Johnson ostatecznie je wygrał, ale jego wynik był bardzo słaby. Równocześnie jego partia przegrała szereg ważnych wyborów uzupełniających.

Ostatni skandal w jego rządzie wybuchł w czwartek. Tego dnia rezygnację złożył Chris Pincher, który był zastępcą głównego whipa – partyjnego urzędnika dbającego o dyscyplinę w szeregach. Powodem rezygnacji było oskarżenie o to, że po pijanemu obmacywał dwóch mężczyzn bez ich zgody. Media odkryły, że to nie były pierwsze takie oskarżenia wobec niego, a wiele osób zaczęło pytać, dlaczego Johnson awansował go na to stanowisko.

Początkowo biuro Johnsona stwierdziło, że premier nie wiedział o poprzednich oskarżeniach. Szybko jednak zmienili zdanie i przyznali, że o nich wiedział, ale miał być przekonany, że albo zostały już wyjaśnione albo nie złożono w ich wypadku formalnej skargi. Na te słowa zareagował sir Simon McDonald, były ambasador w Izraelu i w Niemczech, który w latach 2015-2020 był szefem brytyjskiej służby dyplomatycznej. Ujawnił, że otrzymał skargę na zachowanie Pinchera w 2019 roku, kiedy przyszedł do Foreign Office. Śledztwo potwierdziło te zarzuty, Pincher przeprosił, a McDonald osobiście opowiedział o tym premierowi. Kilka godzin później biuro Johnsona przyznało, że to prawda – i zaczęli twierdzić, że po prostu o tym zapomniał.

Sam Johnson w końcu powiedział mediom, że powierzenie Pincherowi stanowiska zastępcy whipa było błędem, a on sam powinien zostać wyrzucony z rządu już w 2019 roku. Brytyjskie media donoszą, że ciągłe zmiany oficjalnej odpowiedzi przez Johnsona mocno zdenerwowały jego ministrów. Nie podobało im się to, że muszą jej publicznie bronić tylko po to, żeby kilka godzin później premier ją zmienił na nową.

Dwaj z nich nie wytrzymali i złożyli wypowiedzenie. Ze stanowiska postanowili odejść szef Skarbu Rishi Sunak oraz Sekretarz Zdrowia Sajid Javid, obaj złożyli rezygnacje niemal równocześnie. Jak zauważyły media, obaj zajmowali się dwoma największymi problemami, przed jakimi stoi rząd Johnsona – rosnącymi kosztami życia i rosnącą liczbą infekcji COVID. Obydwaj byli także uznawani za bardzo sprawnych i wpływowych polityków.

W oświadczeniach obaj stwierdzili, że powodem podjęcia decyzji o rezygnacji było to, że po ostatnim skandalu stracili do niego zaufanie. Javid zauważył, że jego niewielkie poparcie w głosowaniu nad wotum zaufania pokazało, że duża część partii już mu nie ufa. „To był moment na pokorę, wzięcie się w garść i nowy kierunek. Niestety muszę stwierdzić, że pod twoim dowództwem sytuacja się nie zmieni – i tym samym straciłeś także moje zaufanie” – napisał. „Opinia publiczna ma prawo spodziewać się, że rząd będzie zachowywał się właściwie, kompetentnie i poważnie” – dodał w swoim oświadczeniu Sunak – „Rozumiem, że to może być moje ostatnie stanowisko ministerialne, ale wierzę, że warto walczyć o te standardy, i dlatego rezygnuję”.

Te rezygnacje sprawiły, że coraz więcej osób domaga się, aby także Johnson zrezygnował. Osoby, które go znają, twierdzą jednak – zwykle anonimowo – że to nie w jego stylu i będzie walczył do końca o utrzymanie się przy władzy. Johnson nominował już ich następców – Javida zastąpi Steve Barclay, a Sunaka obecny sekretarz edukacji Nadhim Zahawi. Obydwaj mają opinię jego lojalistów.