Najnowsze wiadomości z kraju

Kobieta wysyłała przetwory w podzięce za pomoc chorym dzieciom. Nie spodobało się to Sanepidowi

Pani Magdalena z Warszawy zbiera pieniądze na zbiórkach aby poradzić sobie z wychowaniem chorych dzieci i darczyńcom wysyła w podzięce darmowe przetwory. Nie spodobało się to urzędnikom z Sanepidu.

42-letnia kobieta wychowuje samotnie trójkę dzieci. Trzy lata temu urodził się jej syn Aleksander. Okazało się, że chłopiec jest dzieckiem autystycznym. „Wymaga opieki drugiej osoby: biegnie pod samochód, wspina się na okna, pozakładałam kluczyki w klamkach. Wymaga terapii, bo nie komunikuje się” – powiedziała dziennikarzom Polsat News. Kilka miesięcy temu zachorowała też jej jedenastoletnia córka Marysia. Dziewczynka ma problemy psychiczne, od maja nie wychodzi z domu. „Po nocach krzyczy, ma dużo agresji do siostry, jest koszmar, koszmar. Miała próbę samobójczą, była wzywana karetka i policja, niestety miejsc w szpitalach psychiatrycznych nie ma” – powiedziała jej matka. Ona sama także jest chora Przeszła operację wycięcia guzków szyjki macicy, ma także problemy z paraliżem w rękach. Czeka teraz na operację prawej, ale podkreśla, że ta operacja ma tylko zmniejszyć ból i nie spowoduje poprawy jej stanu.

Rodzina znajduje się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Miesięcznie mają ok. 3 tysięcy złotych dochodu, ale dwie trzecie tej kwoty wydają na wynajęcie mieszkania. Aby opłacić leczenie dzieci pani Magda prowadzi zbiórki w internecie. Aby podziękować darczyńcom zaczęła wysyłać im domowe przetwory. „Zrobienie tych przetworów wymaga ode mnie bardzo dużo siły, ale sprawia mi to ogromnie dużo przyjemności, po prostu jestem wdzięczna wszystkim, którzy wpłacają” – podkreśla.

Z tego powodu wpakowała się jednak w kłopoty z urzędnikami. „Było dużo zainteresowanych do momentu, kiedy mnie ktoś nie zgłosił do sanepidu, do skarbówki, do urzędów podobno również, że dorabiam w ten sposób. Nie jest to prawdą, te pieniądze, i mam na to faktury, idą tylko na leczenie, na potrzeby i na leki dla naszej rodziny” – powiedziała dziennikarzom Polsatu – „Zrzutki są dobrowolne, ja po prostu za wpłatę chce podziękować”.

Podczas spotkania z urzędnikami z Sanepidu pani Magda dowiedziała się m.in., że powinna mieć drewniane blaty w kuchni i pozbyć się kotów, które spełniają funkcję terapeutyczną dla jej córki. „Produkcja żywności w kuchni domowej może być prowadzona po uprzedniej analizie warunków sanitarnych procesu produkcyjnego. W odniesieniu do nieodpłatnego przekazywania przetworów w ramach podziękowania, należy wskazać, że zgodnie z przepisami stanowi to wprowadzanie żywności do obrotu i jako takie (…) podlega kontroli  Państwowej Inspekcji Sanitarnej” – odpowiedzieli urzędnicy na pytanie dziennikarzy.

Dziennikarze próbowali jej pomóc w rozwiązaniu problemów mieszkaniowych, ale warszawski urząd dzielnicy Bemowo nie chciał rozmawiać o ewentualnym przydziale mieszkania przed kamerami. „Jestem już bardzo zmęczona. Teraz mogłabym siedzieć i płakać, ale robię i płaczę. A marzę o tym, żeby usiąść i mieć stabilizację, trochę spokoju” – powiedziała pani Magdalena.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Polsat News Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij