Kilka dni temu w szwedzkim mieście Ronneby doszło do zamieszek. W ich trakcie jeden z mieszkających tam imigrantów został ciężko pobity bo próbował obronić kościół.
26 sierpnia policja z Malmo duńskiemu politykowi Rasmusowi Paludanowi prawa do zorganizowania w ich mieście spotkania dotyczącego islamizacji państw nordyckich. Dwa dni później deportowano go i zakazano mu wstępu na teren Szwecji. Jego zwolennicy zorganizowali demonstracje w trakcie której spalono Koran w zamieszkiwanej głównie przez imigrantów dzielnicy Rosengard. Doprowadziło to do fali zamieszek w mieście.
W weekend zamieszki z tego powodu miały też miejsce w zamieszkiwanym przez niecałe 13 tysięcy osób mieście Ronneby, nazywanym czasami Ogrodem Szwecji z powodu uznawanego za jeden z najpiękniejszych na świecie parku miejskiego. W sobotę grupy imigranckiej młodzieży i dorosłych starły się z policją. Próbowali także podpalić stojący tam kościół.
Świadkiem tego był mieszkający w tym mieście Naem Sufan, który sam jest imigrantem. Stanął przed jego drzwiami i powiedział im, że nie mogą tego zrobić. Następnie zgasił podłożony przez nich ogień własną kurtką. Drogo go to kosztowało – napastnicy spytali go czy broni kościół po czym zaczęli go z całej siły bić i kopać. Mężczyzna powiedział radiostacji Sveriges Radio, że na skutek tego pobicia stracił czucie w prawej ręce. Potem napastnicy próbowali jeszcze wyważyć drzwi do zabytkowej świątyni ale nie udało im się to więc odeszli.
„Jestem całkowicie rozczarowany widząc, że imigranci tak się zachowują” – powiedział dziennikarzom – „Sam jestem imigrantem. Nie rozumiem tego, Szwecja dała nam wszystko. Dali nam pokój. Przybyliśmy tutaj uciekając przed wojną, nie musimy tu wywoływać kolejnej”.