Zakończyło się sprawdzanie żołnierzy Gwardii Narodowej którzy będą pilnować inauguracji Bidena. Tuzin z nich został odsunięty, ale na razie nie wiadomo dlaczego.
Podczas dzisiejszej inauguracji Joe Bidena na stanowisko prezydenta USA podjęte zostaną nadzwyczajne środki ostrożności. Powodem są rzecz jasna oskarżenia o to, że wybory zostały sfałszowane oraz wywołana nimi napięta sytuacja polityczna. Po zamieszkach na Kapitolu pojawiły się liczne oskarżenia o to, że odpowiedzialni za bezpieczeństwo zignorowali zagrożenie. Tym razem zapowiadają, że wszystko będzie zapięte na ostatni guzik.
Bezpieczeństwa Bidena będzie pilnować między innymi aż 25 tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej. Dla porównania to 10 razy tyle, ile obecnie stacjonuje w Afganistanie czy Iraku. Kilka dni temu FBI we współpracy z Secret Service rozpoczęło sprawdzanie ich życiorysów. Nieoficjalnie mówiło się, że ludzie Bidena boją się, że w razie wybuchu ewentualnych zamieszek część żołnierzy może do nich dołączyć po stronie protestujących.
Dowódca Gwardii Narodowej generał Daniel Hokanson poinformował, że po zakończeniu tego sprawdzania dwunastu żołnierzy zostało wycofanych z ochrony Bidena „z powodu nadmiaru ostrożności”. Dwóch z nich zostało odesłanych do domów.
Na razie nie jest jasne czym podpadli. Hokanson poinformował tylko, że dwaj odesłani żołnierze mieli wygłaszać nieodpowiednie komentarze, ale Hokanson nie ujawnił co mówili. Rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman powiedział, że odsunięcie pozostałej dziesiątki nie miało związku z wydarzeniami na Kapitolu ani z obawami o prawicowy ekstremizm w szeregach wojska.