Publicystyka

Dziennikarz opisał homoseksualną orgię w Brukseli i… 14 razy powtórzył nazwisko Kaczyńskiego. Zgadnijcie, o kim zapomniał?

Łukasz Pawłowski, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego i felietonista “Kultury Liberalnej”, który często współpracuje z portalem Onet.pl, opisał w mediach społecznościowych homoseksualną orgię w Brukseli, w której wzięło udział kilu europarlamentarzystów. Wykładowca UW opisał “aferę” na Facebooku i w krótkim tekście… wymienił 14 razy nazwisko Jarosława Kaczyńskiego, który z całą tą sprawą nie miał zupełnie nic wspólnego.

Zacznijmy od tego, że belgijskie media, co może odrobinę dziwić (acz jedynie odrobinę, wszak nie żyjemy na tym świecie od wczoraj) “rozpoznały” tożsamość tylko jednego z uczestników orgii. Z imienia i nazwiska wymieniono tylko Jozsefa Szajera, który był (już nie jest, gdyż złożył rezygnację) europosłem konserwatywnego Fideszu. Ta wybiórcza analiza uczestników seksualnych zabaw nie zaskoczyła jednak Pawłowskiego. Wykładowca UW w ogóle o tym fakcie nie wspomina w swoim wpisie. Słusznie, bo i po co? Przecież nie od dziś wiadomo, że media kłamią i manipulują rzeczywistością.

– Co ma wspólnego Kaczyński – i szerzej polska prawica – z sex-party dla gejów zorganizowanym w środku pandemii, które kilka dni temu rozbiła belgijska policja? Otóż wbrew pozorom ma i to całkiem sporo – zaczyna swój wpis na Facebooku Pawłowski. I dalej odmienia przez wszystkie możliwe przypadki nazwisko szefa Prawa i Sprawiedliwości. – Kaczyński, Kaczyńskiego, Kaczyńskim, Kaczyńskiemu – wszystko w kontekście homoseksualnej orgii. 

Także w tym kontekście autor wypomniał szefowi PiS nawet to, że nie wymawia “m” na końcu niektórych wyrazów! Oczywiście wiadomo, Kaczyński robi to złośliwie i z wrodzonej przebiegłości, jakżeby inaczej:

– (…) Kaczyński ten strach rozumie, dlatego tak chętnie powtarza dyrdymały o tym jak to po jednej stronie jest kościół katolicki i jego rzekome wartości, a po drugiej „nihiliz” (wypowiadany zawsze bez „m” na końcu, bo przecież Kaczyński to człowiek z ludu, a każdy człowiek z ludu wypowiada „nihilizm” bez „m”) – możemy przeczytać na profilu Pawłowskiego.

I później dalej, od nowa. Kaczyński, Kaczyńskiego, Kaczyńskim, Kaczyńskiemu. Autor wie jak konstruować takie teksty, ma doświadczenie medialne, wszak w przeszłości był dziennikarzem (DGP). Dlatego słowo “Kaczyński” w jego wpisie pojawia się 14 razy, słowo “Tusk” ani razu. Tymczasem to przecież Donald Tusk formalnie jest w Brukseli przełożonym posła złapanego in flagranti! Wszak w unijnych strukturach Fidesz jest wciąż częścią Europejskiej Partii Ludowej, której szefuje właśnie Tusk.

Choć Tusk zrobił niemal wszystko, żeby się Fideszu i Orbana z EPL pozbyć, to ostatecznie udało mu się jedynie doprowadzić do “zawieszenia” węgierskich polityków w ramach grupy EPL. Czy dziś powinno się go rozliczać z homoseksualnych igraszek jego współpracowników? Cóż, jedno jest pewne, Pawłowski o nim nie wspomina. Dlaczego? Trudno domniemywać. Pewną teorię na temat ma posłanka Joanna Lichocka, która na Twitterze skomentowała: – Standardy frontu propagandowego PO. Być może. A może to “zwyczajna” obsesja, na którą cierpi wielu lewicowo-liberalnych komentatorów, która widzi w Kaczyńskim złośliwego Demiurga? Jeśli tak, to przypomnijmy, że obsesję można leczyć. Pytanie tylko, czy warto?

Źródło: Stefczyk.info Autor: Artur Ceyrowski
Fot. PAP

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij