Zbliżająca się 10 rocznica katastrofy smoleńskiej skłoniła dziennikarzy brytyjskiego dziennika “Financial Times” do zaprezentowania analizy na temat debaty w Polsce, która miała miejsce podczas minionej dekady w sprawie tragedii prezydenckiego samolotu. Dla gazety wypowiedzieli się m.in. Andrzej Duda oraz Bronisław Komorowski, którzy podzielili się swoimi przemyśleniami i wspomnieniami z tamtego dnia.
Obecnie urzędujący polski prezydent w głównej mierze skupił się na rosyjskiej narracji na temat wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. Andrzej Duda przyznał, iż zawsze w przypadku podobnych katastrof wina zawsze spada na błędy pilotów, natomiast prawie nigdy nie dopuszcza się myśli o potencjalnym ataku albo wadzie technicznej urządzenia produkowanego w danym kraju. Przyznał wręcz, iż obarczenie winą pilotów, jeszcze przed wszczęciem oficjalnego dochodzenia w tej sprawie, jest “porażającym” procederem.
– W tej części świata, z powodu naszych historycznych doświadczeń ze Związkiem Radzieckim, a później z Rosją, jesteśmy przyzwyczajeni do sytuacji, w której Moskwa ma tendencję do obwiniania ludzi za każdym razem, gdy dochodzi do tragedii, a nie władze… Można powiedzieć, że oskarżanie pilotów o tę katastrofę jest niemal przysłowiowym “rutynowym wyjaśnieniem” – powiedział Duda.
Polityk wspomniał także o swoim spotkaniu z Bronisławem Komorowskim, ówczesnym Marszałkiem Sejmu, który przejął wówczas obowiązki prezydenta RP. Andrzej Duda sprawował wtedy funkcję prezydenckiego ministrem i mocno zaskoczył go przyjazd polityka Platformy Obywatelskiej, gdyż nie podano jeszcze oficjalnego komunikatu o śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Miał się wówczas spytać Komorowskiego czy istnieje jakikolwiek dowód potwierdzający tę okoliczność, na co jego rozmówca odparł mu jedynie, iż “jest to oczywiste”.
-To nie jest oczywiste. Dopóki nie ma dowodów na śmierć prezydenta, nic nie jest oczywiste – miał odpowiedź Andrzej Duda.