Najnowsze wiadomości ze świata

Atak niedźwiedzia w Tatrach. To nagranie mrozi krew w żyłach

Spotkanie z niedźwiedziem w Tatrach nie należy do rzadkości. O ile w większości przypadków ten wielki drapieżnik nic sobie nie robi z obecności człowieka, tym razem było inaczej. Młody osobnik niedźwiedzia brunatnego miał dość nagrywającego go turysty i zdecydował się zaszarżować. Video ze zdarzenia mrozi krew w żyłach. Wraz z opisem pechowej wycieczki zostało ono udostępnione na Facebooku turysty. Następnie mężczyzna postanowił je usunąć, ale nadal jest ono dostępne m.in. w serwisie Tatromaniak.

Do ataku niedźwiedzia doszło 24 czerwca w Dolinie Kamienistej w Tatrach Zachodnich na stosunkowo mało uczęszczanym szlaku po słowackiej stronie. Turysta planował wejść na Pyszniańską Przełęcz (nie prowadzi na nią szlak ze strony polskiej). W poście na Facebooku, w którym opisał swoją wycieczkę, przyznał, że po drodze widział wyraźne ślady bytowania niedźwiedzi na ziemi oraz okolicznych drzewach. Spotkał nawet grupę turystów, z którymi wymienił się telefonami na wypadek spotkania drapieżnika.

Nic zatem dziwnego, że do spotkania oko w oko w końcu doszło. Mężczyzna złamał wszystkie zasady, jakie obowiązują w sytuacji spotkania z niedźwiedziem. Przede wszystkim nie próbował spokojnie się wycofać. Według portalu Tatromaniak turysta filmował niedźwiedzia przez około 20 minut. Nie przestał nawet wtedy, gdy zwierzę w wyraźny sposób zaczęło się do niego zbliżać i stawało na dwóch łapach. To ostatnie zachowanie, wbrew temu co się powszechnie sądzi, nie zawsze jest jednak oznaką rychłego ataku. Niedźwiedzie stają na dwóch łapach również wtedy, gdy są np. zaciekawione.

Źródło: Tatromaniak
Źródło: Tatromaniak

Niedźwiedź spotkany w Dolinie Kamienistej nie miał najmniejszej ochoty zejść turyście z drogi. W końcu, zniecierpliwiony obecnością uporczywego intruza, zaszarżował. Mężczyzna próbował się bronić za pomocą sprayu. Wszystko zostało nagrane i opisane przez niego na Facebooku:

“Spray jest rozpylony i chyba nie pomógł, nie wydaję dźwięków. Próbuję uciec. Po pięciu krokach potykam się i padam na ziemię. Niedźwiedź już mnie ma, ale ja tupię nogą, szybko się odwracam i próbuję go odkopać nogami. Gdy atakuje, rozrywa moje ubranie. Nie mogę nawet policzyć, ile kopnięć w głowę przyjął, ale to jeszcze nie koniec! Próbuję wstać, mając nadzieję, że spray musiał zadziałać już po minucie. Udaje mi się wstać i pobiec. Jednak moje nogi są niesamowicie ciężkie i po kilku metrach znów padam na ziemię” – pisał w niedostępnym już poście na Facebooku turysta – “Nie wiem, ile razy go [niedźwiedzia – przyp. red.] uderzam, w końcu poddaje się i ucieka. To trwało wieki! Mam na sobie krew. Sprawdzam, czy nie mam żadnych obrażeń. Nie, nic mi nie jest” – napisał turysta (cyt. za. Dziennik.pl).

Dlaczego nagranie oraz post zniknęły z sieci? Sądząc po treści komentarzy, które pojawiły się pod artykułami opisującymi zdarzenie, zapewne nie były zbyt łaskawe dla pechowego turysty. Część komentujących nie zostawiło na mężczyźnie suchej nitki, wytykając mu po prostu głupotę. Nagraniem mogły się też zainteresować odpowiednie służby z TANAPu, czyli słowackiego odpowiednika Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Źródło: Stefczyk.info/na podst. Tatromaniak/Dziennik.pl Autor: KF
Fot. Tatromaniak

Polecane artykuły

0 0

Strażakom spłonął wóz strażacki

0 0

Na wojskowej uczelni doszło do eksplozji. Są ranni żołnierze

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij