Antyterroryści dokonali nalotu na dom w poszukiwaniu mordercy. Pomylili adresy

Pewna rodzina została obudzona w środku nocy przez policyjnych antyterrorystów, którzy szturmowali ich dom. Okazało się, że to pomyłka.

Zdarzenie miało miejsce 22 stycznia w mieście Galveston w Teksasie. Rodzina Peralez została obudzona w środku nocy przez wystrzały i dźwięk tłuczonego szkła. Okazało się, że to policyjni antyterroryści z jednostki SWAT ostrzelali ich dom gumowymi kulami. Następnie aresztowali rodziców i dwójkę dzieci.

Cała rodzina była spanikowana i nie miała pojęcia co w ogóle zaszło i dlaczego do ich domu wpadli antyterroryści. „Dosłownie pytałam mojego syna: co się dzieje? Co się dzieje? Nie miałam pojęcia” – powiedziała mediom Erika Riso – „A on odpowiedział: mamo, nie wiem, nie wiem. Byliśmy spanikowani”.

Tajemnica rozwiązała się dzięki jej córce, Chelsea. Policjanci zabrali ją do radiowozu. Była bardzo wystraszona i po kilku minutach zrobiło się jej niedobrze. Wypuścili ją, aby mogła zwymiotować, a próbując ją uspokoić powiedzieli jej, że chodzi im wyłącznie o Camerona. Żaden Cameron nie mieszkał w ich domu.

Okazało się, że antyterroryści pomylili adresy. Ich prawdziwym celem był 17-letni Cameron Vargas. Był poszukiwany nakazem aresztowania w związku z morderstwem innego nastolatka, Malika Dunna, do którego doszło 20 stycznia. Wkrótce po tym nalocie policjanci go aresztowali, bez większych problemów. 25 stycznia został wypuszczony z aresztu bo śledczy ustalili, że jest niewinny.

Po tym incydencie szef lokalnej policji Doug Balli został wysłany na przymusowy 10-dniowy urlop. W tym czasie odbędzie się wewnętrzne śledztwo, które wyjaśni jak doszło do tej pomyłki. Swoje własne śledztwo zapowiedziały też władze miasta.