Najnowsze wiadomości z kraju

Wakacyjny raj zmienił się w piekło, Pili Pili zawiesiło wycieczki na Zanzibar. Klienci zamiast pieniędzy odzyskali… wirtualna walutę

“To musiało się tak skończyć”. To jeden z najczęstszych komentarzy dotyczący “tymczasowego zawieszenia działalności” przez sieć hoteli Pili Pili na tanzańskiej wyspie Zanzibar. Wszystko wskazuje na to, że niedawny raj promowany przez polskich celebrytów stał się piekłem.

Miały być wakacje marzeń, miejsce, w którym można odpocząć od traumy pandemii, inwestycje w luksusowe apartamenty i oderwanie od szarej polskiej rzeczywistości, a zostają wyrzucone w błoto pieniądze i mgliste obietnice, że wykupione wcześniej wycieczki będzie można odebrać od czerwca. Tymczasem na Zanzibarze wciąż przebywa spora grupa Polaków, którzy mimo zapewnień organizatora, nie mogą być pewni, czy wrócą do domu.

Zbudowana na Zanzibarze sieć hoteli Pili Pili, należąca do Polaka Wojciecha Żabińskiego, znanego jako Wojciech z Zanzibaru, bez żadnych zapowiedzi ogłosiła wstrzymanie działalności na kilka miesięcy. Chociaż jeszcze kilka dni wcześniej  organizowano dla polskich turystów wycieczki i podpisywano umowy na kolejne wyprawy, to wszystkie te rezerwacje z dnia na dzień zostały odwołane. Osoby, które wykupiły wakacje, nie mogą jednak spodziewać się odzyskania pieniędzy, bo firma nie jest zarejestrowana jako organizator turystyki, a już kilka miesięcy temu Marszałek woj. Pomorskiego nałożył na nią zakaz organizowania wyjazdów. Decyzję tę w styczniu podtrzymało Ministerstwo Sportu i turystyki. Już w styczniu i w związku z tym nie podlega pod fundusz gwarancyjny.

– Podjęliśmy również bardzo trudną decyzję, ale konieczną, żeby nie rozpoczynano do 4 czerwca 2022 nowych pobytów, gdyż ta atmosfera nie służy ani gościom, ani pracownikom, którzy w napięciu, w różny sposób muszą wyjaśniać, odpowiadać na milion pytań, niezwiązanych z wakacyjnym klimatem, ale wakacyjny klimat stracił swój czar, jaki zdecydowanie powinien towarzyszyć podczas wakacji” – poinformował na Facebooku Wojciech Żabiński, właściciel sieci hoteli.

Choć dla klientów była to szokująca zapowiedź, dla wielu obserwujących działalność Pili Pili było jasne, że to może się tak skończyć.

“Pili Pili od dawna wyglądało fatalnie pod wieloma względami. Zadziałał jednak znany i skuteczny mechanizm: wystarczyło “kupić” kilku celebrytów, którzy zachwycali się “polskim” Zanzibarem, obiecywać złote góry i pokazywać luksus. Niestety część ludzi wtedy traci rozum” – zwraca uwagę na Twitterze dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik.

Na problemy PiliPili zwracała też uwagę wykwalifikowana agentka turystyczna współpracująca z największymi Biurami Podróży Marta Knasiecka, autorka bloga Specjalistka od Wakacji

 

“Nikt w branży turystycznej nie jest zdziwiony tym, co się wydarzyło. Wczoraj, znany powszechnie jako Wojtek na Zanzibarze, właściciel (?) Pili Pili – sieci wakacyjnych resortów na Zanzibarze, ogłosił ich czasowe zamknięcie. Z dnia na dzień, bez ostrzeżenia, do ostatniej chwili sprzedając pakiety (a nawet organizując specjalne promocje!).
Od dawna przyglądaliśmy się tej działalności. My, agenci turystyczni, właściciele biur podróży, organizatorzy turystyczni. My, działający zgodnie z literą polskiego prawa. Organizatorzy płacący podatki w Polsce, ubiegający się o wpisy do CEIDG/KRS, wpłacający nierzadko (!) wielomilionowe składki na poczet gwarancji ubezpieczeniowych i zabezpieczeń dla podróżnych. Nikt nie jest zdziwiony, że biznes oparty na stronie na fejsbuku, płatnościach w walucie, która nie jest żadnym oficjalnym środkiem płatniczym, dogadywaniem się na messengerze, można zamknąć z dnia na dzień.”

Warto przeczytać cały jej wpis, bo pani Marta rzeczowo wyjaśnia, jak działa w Polsce branża turystyczna i wskazuje, jak rygorystyczne normy przewiduje dla niej polskie prawo.
Marka Pili Pili była mocno promowana w okresie pandemii przez wiele sław polskiego showbiznesu. Wakacjami na Zanzibarze chwaliły się się m.in. Barbara Kurdej-Szatan z mężem, piosenkarka Natalia Kukulska, Urszula Dudziak, Magda Steczkowska, Anna Dereszowska, Anna Głogowska, Małgorzata Socha czy Magdalena Różczka, a zajęcia taneczne prowadziła tam Iwona Pavlovic.

Jak informuje portal Gazeta.pl, to nie pierwsze problemy z prawem Wojciecha Żaińskiego. Według doniesień portalu “Wojtek z Zanzibaru” „został skazany na dwa lata i dwa miesiące więzienia przez polski sąd m.in. za oszustwo. Żabiński złożył kasację do Sądu Najwyższego i wciąż czeka na jej rozpatrzenie”.

Z kolei według informacji przekazanych przez portal wPolityce.pl okazuje się również, że wielomiesięczne opóźnienia ma także „realizowana przez niego budowa domów nad oceanem, współfinansowana przez kilkadziesiąt osób z Polski”. Mowa o wielotysięcznych inwestycjach.

Gazeta.pl dodaje, że także byli pracownicy firmy nie otrzymali zaległych wynagrodzeń.

 

Źródło: Autor:
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij