13-letni chłopiec dokonał samobójczego zamachu na weselu. Zginęło pięć osób a czterdzieści zostało rannych.
Atak miał miejsce w dystrykcie Pachiragam w prowincji Nangarhar na wschodzie Afganistanu. Chłopiec eksplodował w piątek rano, zabijając pięć osób. Kolejnych czterdzieści zostało rannych, często poważnie.
Wśród zabitych był pan młody Malik Toor, na co dzień dowódca prorządowej milicji. Zdaniem lokalnej policji to właśnie on był celem zamachowca, reszta ofiar była przypadkowa. W zamachu straciło życie także dwóch jego synów.
Początkowo nikt nie wziął odpowiedzialności za zamach. Rzecznik prasowy Talibów zastrzegł niemal od razu, że to nie oni stoją za tym zamachem. Po kilku godzinach od zdarzenia odpowiedzialność wzięło na siebie Państwo Islamskie. Wiadomo, że ich komórka jest aktywna w Pachiragam.
Afganistan przechodzi ostatnio bardzo trudny okres. Rząd i Talibowie negocjują właśnie pokój, który zakończyłby trwającą od niemal dwóch dekad krwawą wojnę domową. Wspierają ich w tym Amerykanie, którzy chcą wiarygodnej obietnicy tego, że Afganistan nie będzie używany jako baza wypadowa przez islamskich terrorystów. Kilka dni temu przedstawiciele rządu i Talibanu doszli do historycznego porozumienia, którego celem jest ograniczenie przypadkowych ofiar konfliktu i stworzenie planu dalszych negocjacji pokojowych.
Wielu osobom zakończenie konfliktu nie odpowiada. Oznacza to, że zamachy terrorystyczne mające na celu wykolejenie negocjacji, stają się w Afganistanie niemal codziennością. Członkowie i dowódcy prorządowych milicji, wspierających oficjalne siły policyjne w walce z terroryzmem, są bardzo popularnym celem ataków.