Najnowsze wiadomości ze świata

Zabił 24 osoby. Policja ujawniła tożsamość podpalacza szpitala psychiatrycznego

Japońska policja ujawniła tożsamość mężczyzny, który jest oskarżony o podpalenie szpitala psychiatrycznego w Osace, w którym życie straciły 24 osoby. Zapowiedzieli też inspekcje w tysiącach innych budynków.

Zdarzenie miało miejsce w piątek w szpitalu znajdującym się na czwartym piętrze biurowca w zachodniej części miasta. Kamery zarejestrowały, że wszedł do niego starszy mężczyzna, który ukrył twarz za maseczką chirurgiczną i czapką z daszkiem. Miał ze sobą reklamówkę z nieznaną na razie łatwopalną substancją. Postawił ją w pobliżu grzejnika stojącego w recepcji i wywrócił, a rozlany płyn błyskawicznie zajął się ogniem.

Dym błyskawicznie wypełnił pomieszczenia szpitala, a płomienie odcięły jedyną drogę ewakuacji. Strażakom udało się go ugasić po ok. pół godziny, ale życie straciły w nim aż 24 osoby, obsługa i pacjenci. Kilka kolejnych, w tym podpalacz, odniosło poważne obrażenia. Mężczyzna który spowodował ten pożar przebywa obecnie w szpitalu i nie zostały mu jeszcze postawione zarzuty.

Teraz policja z Osaki ujawniła, że podpalacz to 61-letni Morio Tanimoto. Portal Kyodo Mews ujawnił, że jego ojciec był właścicielem fabryki blachy i mężczyzna zaczął w niej pracować jako nastolatek, ale odszedł kiedy jego brat przejął rodzinny biznes. Od tego czasu wielokrotnie zmieniał pracę. Jego były pracodawca z fabryki, w której pracował w latach 2002-2010, powiedział mediom, że był zdolnym i pracowitym pracownikiem. Jego sąsiedzi twierdzą za to, że był skrajnie małomówny.

Na razie nie wiadomo jaki był jego motyw. Przeszukanie jego domu przez policję potwierdziło jednak wcześniejsze doniesienia medialne, że był pacjentem tej kliniki, znaleziono w nim kartę pacjenta. Śledztwo bada czy podpalił ją specjalnie czy przez przypadek – i dlaczego w ogóle pojawił się w niej z workiem łatwopalnej cieczy.

Policja bada też jak to się stało, że tak relatywnie niewielki pożar spowodował aż tyle ofiar. Już teraz wiadomo, że zawiniła w dużym stopniu architektura tej kliniki. Składała się bowiem z recepcji, która była połączona z główną salą korytarzem, po bokach którego znajdowały się sale do terapii indywidualnej. Płomienie zablokowały główne wejście uniemożliwiając ucieczkę, a żadnego innego ani schodów przeciwpożarowych nie było. Większość ofiar znaleziono na głównej sali i policja podejrzewa, że pobiegły tam bo liczyły, że znajdą wyjście ewakuacyjne.

Równocześnie władze Japonii zapowiedziały, że dokonają inspekcji dziesiątków tysięcy podobnych budynków w całym kraju. Inspekcje obejmą wszystkie budynki komercyjne które mają więcej niż trzy piętra ale tylko jedną klatkę schodową, tak jak było w wypadku biurowca w którym mieścił się ten szpital. Łącznie mają objąć ok. 30 tysięcy budynków, które zostaną sprawdzone pod kątem bezpieczeństwa przeciwpożarowego.

Źródło: Stefczyk.info na podst. AP Autor: WM
Fot. PAP/EPA/JIJI PRESS

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij