Publicystyka

Wściekły atak na prezydenta. Poszło o artykuł o smogu

Przemysł pogardy trwa w najlepsze. Wystarczyła drobna pomyłka prezydenta, by środowiska totalnej opozycji rozpętały prawdziwą wojnę przeciwko głowie państwa.

Wszystko zaczęło się od artykułu z popularnej platformy blogowej, który na swoim profilu na Twitterze udostępnił Andrzej Duda.

“Polecam. Do merytorycznej dyskusji na twardych danych i dowodach naukowych. Nie na emocjach, ideologii i „świętym oburzeniu”” – napisał prezydent i podał link do artykułu. Na Twitterze i wśród mainstreamowych mediów zawrzało. Wśród komentatorów pojawiły się głosy, że prezydent wspiera narrację o IV Rzeszy Niemieckiej i złej “Jewropie”.

“Panie prezydencie, czy przeczytał Pan tekst, który Pan poleca? Czy uważa Pan UE za ‘Jewropę’, a Niemcy za ‘IV Rzeszę’, która ‘sra na normy’? Jest pan prezydentem Rzeczypospolitej, a nie internetowym trollem! Takimi wyskokami kompromituje Pan siebie i nasze państwo!” – napisał Adrian Zandberg. Podobnych głosów było więcej. W alarmistycznym tonie do dyskusji włączyła się Gazeta.pl, która przecież skwapliwie milczała, kiedy Bronisław Komorowski prawił dyrdymały o duńskich kaszalotach czy bigosie.

Tyle tylko, że wystarczy rzut okiem na cytowany przez prezydenta tekst, by dojść do wniosku, że nie miał on nic złego na myśli. W artykule polecanym przez prezydenta nie padają takie słowa. Można je przeczytać dopiero w kolejnym, udostępnionym na tej stronie. Prezydent miał prawo nie “zjeżdżać niżej”.

Widząc takie zakończenie można uznać, że to koniec artykułu, a to co niżej nas nie interesuje. I tak właśnie było w przypadku prezydenta, który zresztą przeprosił za to, że nie spojrzał na “dalszą część” artykułu.

Błahy powód sprawił, że szwadrony internetowych trolli wytoczyły przeciwko głowie państwa najpoważniejsze działa. Czy z czymś się to nie kojarzy? Bo odnoszę wrażenie, że przypomina nagonkę, z jaką mieliśmy do czynienia w przypadku Lecha Kaczyńskiego. Pamiętamy jak się to skończyło. Bądźmy mądrzejsi.

Źródło: stefczyk.info Autor: Piotr Filipczyk
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij