Odbył się pogrzeb marynarzy, którzy zginęli podczas pożaru na okręcie podwodnym Łoszarik. W jego trakcie padły zaskakujące słowa ze strony wysoko postawionego członka rosyjskich sił zbrojnych.
1 lipca Ministerstwo Obrony Rosji ujawniło, że na jednym z ich okrętów podwodnych doszło do pożaru. W jego wyniku życie straciło 14 marynarzy. Większość szczegółów dotyczących tej sprawy została jednak uznana za tajemnicę państwową.
Nieco światła rzuciły na nią dopiero rosyjskie media. Dziennikarzom udało się odkryć, że katastrofa miała miejsce na pokładzie eksperymentalnego małego okrętu atomowego AS-12, znanego lepiej jako Łoszarik. Według świadka do którego udało im się dotrzeć okręt wrócił do portu o własnych siłach i z zewnątrz nie było widać żadnych śladów dramatu, który miał miejsce na jego pokładzie.
Wczoraj w Petersburgu odbył się pogrzeb marynarzy z Łoszarika. Spoczęli na Cmentarzu Serafimowskim, w pobliżu pomnika poświęconego ofiarom katastrofy okrętu podwodnego Kursk. Uroczystość miała mieć charakter zamknięty, ale wzięło w niej udział ponad 2 tysiące osób. Pojawił się na niej również dowódca rosyjskiej floty Nikołaj Jewmieniow i wiceminister obrony Andriej Kartapołow.
Rosyjski portal Open Media donosi, że w trakcie pogrzebu wysoko postawiony przedstawiciel rosyjskich sił zbrojnych – jego tożsamość nie została ujawniona – miał powiedzieć, że dzięki bohaterskiej postawie tragicznie zmarłych marynarzy udało się uniknąć katastrofy. „Dzisiaj żegnamy załogę badawczego okrętu podwodnego, którzy zmarli podczas misji bojowej w zimnych wodach Morza Barentsa” – powiedział – „Czternastu zmarłych, czternaście żyć. Kosztem ich życia uratowali swoich towarzyszy, okręt i nie dopuścili do katastrofy na skalę całej planety”.
Słowa o „katastrofie na skalę całej planety” to kolejna enigma w tej i tak tajemniczej sprawie. Łoszarik to jednostka formalnie służąca do badań hydrograficznych, jednak wielu zachodnich analityków podejrzewa, że może służyć również do prowadzenia działalności szpiegowskiej, np. podsłuchiwania podmorskich kabli komunikacyjnych.
Oficjalnie marynarze brali udział w misji polegającej na badaniach hydrosfery ziemi. Trudno więc stwierdzić jakiej katastrofie mieli zapobiec. Zatonięcie okrętu czy nawet jego eksplozja tak blisko brzegu byłaby dużym problemem, ale ciężko tutaj mówić o katastrofie na skalę całej planety. Jedynym wytłumaczeniem jakie się nasuwa jest to, że członkowie załogi Łoszarika brali udział w testach jakiejś nowej, tajnej broni.
Zwraca również uwagę lista poległych. Na pokładzie okrętu znajdowała się bowiem sama śmietanka rosyjskiej floty. Wśród czternastu zmarłych marynarzy było siedmiu kapitanów I rangi, trzech kapitanów II rangi, dwaj kapitanowie III rangi i kapitan lejtnant. Niemal każdy z nich otrzymał w przeszłości wysokie oznaczenia wojskowe. Tak duże nagromadzenie wysokich stopniem i zasłużonych marynarzy na jednym okręcie jest dziwne w kontekście tego, że miał prowadzić zwykłą misję badawczą.
Świat okrętów podwodnych od początku jest bardzo tajemniczy i prawda o wielu zdarzeniach wychodzi na jaw długo po fakcie. Wątpliwe, aby w tym wypadku miało być inaczej – i jeśli w ogóle poznamy prawdę o tym, co przed katastrofą robił Łoszarik, to na pewno przyjdzie nam na to długo poczekać.