Rosjanie ponoszą ogromne straty na wojnie z Ukrainą. Ich sytuacja jest tak zła, że zaczęli już wcielać do wojska kobiety.
Od początku wojny eksperci twierdzili, że Rosja ma za mało żołnierzy piechoty w stosunku do np. czołgów czy artylerii. Gigantyczne straty tylko powiększyły ten problem. Według Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy od początku wojny Rosjanie stracili już 94760 żołnierzy, co obejmuje zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Sytuacja była tak zła, że Putin podjął w końcu decyzję o ogłoszeniu częściowej mobilizacji.
Oficjalnie Rosjanie mieli mobilizować wyłącznie rezerwistów, którzy już mają doświadczenie wojskowe, ale w praktyce okazało się, że mobilizują jak leci. Teraz ukraińskie media donoszą, że zaczęli też mobilizować kobiety. Wezwania dostało 28 kobiet mieszkających w okupowanym Doniecku. Na razie nie wiadomo jakie funkcje będą pełnić, ale Rosjanie są znani z używania rekrutów z tzw. republik ludowych w charakterze mięsa armatniego.
Być może na tym się nie skończy. Mimo zmobilizowania planowanych 300 tysięcy osób, ale Putin mimo tego nie podpisał traktatu odwołującego mobilizację. W Rosji plotkuje się, że na początku przyszłego roku dojdzie do kolejnej, dużo większej fali mobilizacji, która ma objąć aż 2 miliony osób, w tym 300 tysięcy kobiet. Równocześnie Kreml ma planować ogłoszenie stanu wojennego, przynajmniej w największych miastach, aby łatwiej poradzić sobie z wywołanym przez to niezadowoleniem społecznym. Wiarygodności tym plotkom dodaje fakt, że rzecznik Kremla już zdążył je zdementować.