Rząd Portugalii wyśle na Ukrainę sześć śmigłowców, które kupił wcześniej od Rosji. Kreml jest wściekły.
W 2006 roku rząd Portugalii kupił sześć rosyjskich śmigłowców Kamow Ka-32A, za które zapłacił 348 milionów euro. Służyły mu do gaszenia pożarów i transportu strażaków. W ostatnim czasie miał jednak poważne problemy z utrzymaniem ich w stanie lotnym, z powodu nałożonych na Rosję sankcji. W styczniu żaden z nich nie był już sprawny, a w kwietniu zamknięto hangar w Ponte de Sor, gdzie pracowali nad nimi rosyjscy mechanicy, a oni sami zostali odesłani do domów.
Bezużyteczne dla Portugalii śmigłowce zainteresowały jednak Ukraińców. Helena Carreiras, minister obrony Portugalii, ujawniła, że poprosili o ich oddanie, a rząd się na to zgodził. Podkreśliła, że Ukraińcy wiedzą, w jakim są stanie, a same maszyny trafią do nich tak szybko, jak to będzie możliwe. Ukraińskie lotnictwo morskie ma na swoim wyposażeniu pokrewne śmigłowce Ka-27 i Ka-29, więc prawdopodobnie mają też niezbędne części zamienne.
Decyzja rządu nie spodobała się Kremlowi. Jak donosi portugalski Observador, rzecznik prasowa rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa wezwała rząd Antonia Costy do „ponownego przemyślenia decyzji” i podkreśliła, że Kreml nie zgadza się na to, by te śmigłowce były wykorzystywane do czegoś innego niż gaszenie pożarów. Moskwa miała też poprosić Lizbonę o to, by ta „nie przekreślała dobrej strony wzajemnej współpracy: i nie traciła w oczach Rosji prestiżu jako partner handlowy.
Portugalczycy nie wystraszyli się jednak rosyjskiego pohukiwania. Carreiras powiedziała, że „nie ma żadnego zamiaru, by zmieniać <decyzję> w obecnych okolicznościach”.