Marta Lempart urządziła w piątek protest przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości. Liderka Strajku Kobiet oblała farbą drzwi oraz chodnik, a następnie pokłóciła się z panią sprzątającą. Gdy kobieta poprosiła, aby aktywistka po sobie posprzątała, Lempart stwierdziła, że nie zamierza tego zrobić.
W piątek przed warszawską siedzibą PiS na ulicy Nowogrodzkiej pojawiła się Marta Lempart. Jej obecność była „akcją ostrzegawczą” przed planowanym na 1 grudnia wydarzeniem organizowanym przez jej organizację. Wówczas uczestnicy mają sprzeciwiać się zaostrzeniu prawa aborcyjnego oraz jak określono „upornemu pomysłowi rejestru ciąż”. Minister zdrowia odnosząc się do wspomnianego „rejestru” wyjaśnił, że ma on na celu jedynie przeniesienie danych ciężarnych pacjentek z papieru, do elektronicznego systemu.
Na ulicy Nowogrodzkiej, Lempart wygłosiła przemówienie, podczas którego stwierdziła, że „powodem do aborcji nie będzie nawet to, że ciąża będzie pochodzić z przestępstwa, zagrożenie zdrowia także. Będzie karanie kobiet więzieniem za aborcję”.
Liderka Strajku Kobiet, jeszcze przed przemówieniem wylała na okolice wejścia oraz drzwi do budynku siedziby PiS czerwoną farbę. Na to zareagowała pani sprzątająca, która nie kryła swojego oburzenia. „Co tu jest zrobione? Kto tak zrobił” – krzyczała.
Aktywistka przyznała się, że to ona pobrudziła farbą drzwi i chodnik, jednak na prośbę kobiety, aby po sobie posprzątała, odpowiedziała krótkie „nie”.
„Jak to nie? Pani myśli, że za co mi płacą? Że miliony zarabiam?” – zwróciła uwagę pani sprzątająca. Tę uwagę Lempart zignorowała, kontynuując swoje przemówienie.
Chciałabym bardzo serdecznie pozdrowić tę Panią, której ciężka praca nie została poszanowana przez wulgarną i prostacką Martę Lempart.@martalempart mam nadzieję, że w końcu odpowiesz za swoje zachowanie.pic.twitter.com/0Wtu1MwfcS
— Paulina (@PaulinaPLove) November 26, 2021
Lempart mówiła również o projekcie ustawy powołującej Polski Instytut Rodziny i Demografii. Skrytykowała posła PiS Bartłomieja Wróblewskiego, który ma stanąć na czele nowego Instytutu, nazywając go „faszystą”.