Najnowsze wiadomości ze świata

Kupili sobie wyspę i ogłosili, że jest niepodległym państwem. Rząd twierdzi, że to “banda idiotów”

Grupa inwestorów kupiła trzy lata temu malutką wysepkę w pobliżu wybrzeża Belize. Właśnie ogłosili, że zostanie niepodległym państwem – ale rząd nie jest tym zachwycony.

W 2019 roku grupa 96 inwestorów kupiła za 180 tysięcy dolarów wyspę Coffee Caye. To malutka karaibska wysepka, o powierzchni zaledwie pół hektara, położona w pobliżu Belize City. Początkowo jej nowi właściciele wynajmowali ją chętnym turystom. Wkrótce potem trzech głównych inwestorów postanowiło pójść o krok dalej – i ogłosili, że ich wyspa zostanie niepodległym państwem.
Nowe państwo ma się nazywać Pryncypatem Islandii. Jego twórcy nadali sobie już tytuły dyplomatyczne i stworzyli flagę, hymn i projekt paszportów. Na swojej stronie internetowej twierdzą, że ich państwo ma promować „nasze własne ideały demokracji, inkluzywności i zrównoważonego rozwoju”. Pierwsi osadnicy mają przybyć na tę wyspę już wkrótce.

Grupa stojąca za Islandią podkreśla, że będą szanować prawa Belize. Premier John Briceno nie udawał jednak, że ten pomysł mu się podoba. „To jakaś banda idiotów. Następne pytanie” – odpowiedział dziennikarzowi na pytanie o to państwo. „Nigdy nie pozwolimy nikomu na to, by miał własny kraj wewnątrz naszego kraju” – powiedział – „Co za głupota. Jeśli jesteś wystarczająco głupi, żeby zapłacić dużo pieniędzy za kawałek ziemi, to się ciesz”. Dodał, że rząd Belize nie okaże jakiegokolwiek wsparcia i ich niepodległość nie ma żadnych szans. Stwierdził też, że właściciele wyspy twierdzą, że jest niepodległym państwem aby zwodzić inwestorów. „Belize to suwerenne i niepodzielne państwo, wobec całego swojego lądu, wysp i morza. To dotyczy także Coffee Caye” – dodał minister spraw zagranicznych Eamon Courtenay – „Ludzie powinni uważać na te wyraźnie fałszywe stwierdzenia”.

Pryncypat Islandii nie jest pierwszą „mikronacją”, jak fachowo nazywa się takie pseudopaństwa. W przeszłości powstało ich wiele, najmniejsze miało powierzchnię mniejszą niż metr kwadratowy, a największe – założona na Antarktydzie Westarctica – ponad milion kilometrów kwadratowych. Istnieją dzięki temu, że prawo międzynarodowe dość niejasno definiuje to, czym jest niepodległe państwo – i dlatego, że zwykle są na tyle małe i pozbawione znaczenia, że nikomu nie chce się z nimi walczyć, a rządy często traktują je jak dodatkową atrakcję turystyczną.

Jedną z najstarszych i najsłynniejszych mikronacji jest Pryncypat Sealandii. To „państwo” znajduje się na opuszczonej platformie przeciwlotniczej położonej w pobliżu wybrzeża Suffolk. W 1967 roku jego założyciel Paddy Roy Bates odkupił tę platformę od pirackiej stacji radiowej, wtedy znajdowała się poza brytyjskimi wodami terytorialnymi.

Żadne państwo nie uznało oficjalnie jego istnienia. Sam Bates twierdził jednak, że zrobiły to Niemcy. W 1978 roku jeden z jego wspólników, Niemiec Alexander Achenbach, spróbował przejąć siłą władzę, pomogli mu w tym niemieccy i duńscy najemnicy. Batesowi udało się odbić platformę i aresztować Achenbacha, a niemiecki rząd wysłał dyplomatów z londyńskiej ambasady aby wynegocjować jego uwolnienie. Bates w końcu się zgodził, a potem uznał, że te negocjacje oznaczają, że Niemcy uznali Sealandię za niepodległe państwo. Równocześnie Achenbach i inny Niemiec, Gernot Putz, ogłosili powstanie rządu na uchodźstwie. Wielka Brytania rozszerzyła w 1987 roku swoje wody terytorialne tak, że objęły one Sealandię, ale nie podjęli żadnych działań celem jej likwidacji.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Independent Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij