Najnowsze wiadomości ze świata

Komisja ustaliła, że Wielka Brytania nie jest rasistowska. Lewica się wściekła

Specjalna komisja opublikowała raport dotyczący systemowego rasizmu w UK. Wyniki jej pracy rozsierdziły lewicę.

Po fali protestów ruchu Black Lives Matter, która przeszła przez Wielką Brytanie w zeszłym roku, rząd Borisa Johnsona powołał specjalną komisję. Jej celem było zbadanie istnienia systemowego rasizmu w UK. Na jej czele stanął czarnoskóry poseł Tony Sewell. Premier Boris Johnson zapowiedział, że wyniki ich pracy posłużą rządowi do zbudowania „bardziej sprawiedliwej Brytanii”.

Po pół roku prac komisja opublikowała liczący 264 strony raport. Stwierdzili w nim, że UK nie jest jeszcze post-rasowym społeczeństwem i da się dostrzec przypadki rasizmu, ale rasizm instytucjonalny praktycznie w nim nie istnieje. Zauważyli na przykład, że dzieci z mniejszości etnicznych często radzą sobie w szkołach lepiej od swoich białych kolegów. Zwrócili również uwagę na to, że różnica w średnich zarobkach między białymi i członkami mniejszości etnicznych wynoszą zaledwie 2,3%, a w wypadku pracowników przed 30 rokiem życia są praktycznie niezauważalne. Podkreślili również, że atrakcyjne i dobrze płatne zawody, jak lekarze czy prawnicy, coraz częściej wykonywane są przez członków mniejszości.

Zdaniem ekspertów komisji w Wielkiej Brytanii nie ma już systemu który traktowałby mniejszości etniczne niesprawiedliwie i jako taka powinna być wzorem dla innych multietnicznych państw. Zauważyli także, że wiele istniejących nierówności i utrudnień często podaje się jako przykład instytucjonalnego rasizmu ale ich prawdziwe powody są całkiem inne. Eksperci zwrócili także uwagę, że na powodzenie w życiu większy wpływ niż kolor skóry mają takie czynniki jak chociażby pochodzenie społeczne czy poziom edukacji.

Publikacja tego raportu wywołała wściekłość lewicy i zawodowych antyrasistów. Kehinde Andrews, profesor „czarnej nauki” na uniwersytecie w Birmingham stwierdziła, że „nie jest prawdziwą próbą zrozumienia rasizmu w UK” tylko „zagraniem PRowym mającym udawać, że problem nie istnieje”. Jego treść skrytykowało także wielu polityków Partii Pracy oraz przedstawiciele związków zawodowych.

Najostrzej i w najbardziej szokujący sposób skrytykowała go jednak wpływowa aktywistka BLM Sasha Johnson. Na swoim instagramie nazwała pochodzącego z Jamajki Sewella „domowym cz***uchem” – to historyczny termin oznaczający w USA niewolnika, który służył w domu swojego właściciela i był dzięki temu lepiej traktowany niż ci pracujący w polu – i „wujem Tomem”, którym to terminem (zapożyczonym ze słynnej powieści Harriet Beecher Stowe) lewica określa „zdrajców rasowych” czyli czarnoskórych którzy jej nie popierają. Stwierdziła także, że dla takich jak on nie ma miejsca w czarnoskórej społeczności, a odpowiadając na komentarz internauty dodała, że powinno się ich powiesić.

„To tylko pokazuje, że Sasha i jej ruch jest nie tylko toksyczna i dzieląca ale żyje wrogością” – skomentował były nauczyciel i aktywista Calvin Robinson, który w przeszłości wielokrotnie był obiektem rasistowskich ataków ze strony lewicy ze względu na swoje konserwatywne poglądy – „Musimy znaleźć siłę w jedności i ignorować kupczących i prowokujących rasą, którzy czerpią zyski z naszych podziałów, co zdaje się być ich jedynym celem”.

Źródło: Stefczyk.info na podst. AP, BBC, Breitbart Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij