W Niemczech panuje panika z powodu redukcji dostaw gazu z Rosji. Ojczyzna Zielonych z każdym dniem coraz bardziej mierzy się z absurdalnym polegania na +żywiołach+ i na Putinie w zakresie energii. Powiązane z Kremlem Niemcy zanieczyszczają najbardziej w Europie i zmuszone są do powrotu do węgla – pisze w piątek dziennik „Le Figaro”.
„Brawo, pani Merkel!” – ironizuje w komentarzu redakcyjnym dziennika „Le Figaro” Gaetan de Capele, podkreślając, że obecnie w Niemczech z powodu niedoboru energii „liczy się każda kilowatogodzina”.
Jedenaście lat po tym, jak Merkel “zadziwiła brutalną rezygnacją z energii jądrowej”, Niemcy, podobnie, jak „inne samozwańcze pupilki transformacji ekologicznej (Holandia, Austria) są w tym samym punkcie – powiązani z Kremlem, stoją w obliczu braku dostaw energii” i reanimują elektrownie węglowe – pisze autor.
„Francja ma atuty, których inni nie mają: potężną flotę jądrową – wprawdzie częściowo i czasowo niedziałającą, ale ważniejszą niż kiedykolwiek, oraz duże firmy (EDF,TotalEnergies, Engie) produkujące energię” – podsumowuje de Capele. „To zapewnia nam suwerenność” – dodaje.