Lewicowy kandydat na prezydenta Robert Biedroń wziął udział w proteście przed siedzibą radiowej Trójki. Policji nie spodobało się to, że politycy chodzą na nielegalne demonstracje.
Obecnie w związku z zagrożeniem epidemiologicznym zabronione są publiczne zgromadzenia, w tym protesty. Nie przeszkodziło to ok. 200 osobom w protestowaniu przeciwko rzekomej cenzurze przed siedzibą 3 Programu Polskiego Radia. Oddelegowani do pilnowania sytuacji policjanci przypomnieli uczestnikom, że obecnie takie zgromadzenia są nielegalne i wezwali ich do rozejścia się. Kiedy nie posłuchali policjanci zaczęli ich spisywać i wręczać mandaty.
Jednym z uczestników tej demonstracji był Robert Biedroń. To kolejny już przykład, po niedawnym proteście „przedsiębiorców”, kiedy polityk udał się na antyrządową demonstrację pomimo zakazów. Taka sytuacja nie podoba się policji.
Protest pod #Trójka był pokojowy, ale policja i tak interweniowała. Posypały się mandaty. Nadgorliwość policji czy odgórne polecenie, żeby tak uciszać krytyków?#WolneMedia #PR3 pic.twitter.com/kiFM7Nv17I
— Robert Biedroń (@RobertBiedron) May 22, 2020
„To kolejny raz, kiedy nielegalnym zgromadzeniom stanowiącym zagrożenie w rozprzestrzenianiu się wirusa towarzyszą wystąpienia polityków” – stwierdził rzecznik prasowy stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak – „Zwracamy się z prośbą, by w swoich działaniach uwzględniać również zdrowie osób gromadzących się”.