Izba Reprezentantów szykuje się do przyjęcia ustawy, która zlikwidowałaby w tym kraju zmiany czasu na zimowy. Zostało im jednak bardzo mało czasu na jej przyjęcie.
Pierwszymi państwami, które przyjęły zmiany czasu były Niemcy i Austro-Węgry. Zrobiły to w 1916 roku, aby oszczędzić węgiel w czasie wojny. Za ich przykładem poszło wiele innych państw, USA zrobiły to w 1918, a potem ponownie podczas II Wojny Światowej. Po wojnie poszczególne stany mogły same wybrać, czy chcą zmieniać czas, ale wywołało to tyle problemów, że została w końcu wprowadzona ustawa, która narzuciła te zmiany na poziomie federalnym.
15 marca Senat przyjął ustawę, która zlikwidowałaby czas zimowy. Co ciekawe, ustawa ta została przyjęta jednogłośnie. Teraz w końcu dotarła do Izby Reprezentantów. Jeśli zostanie przyjęta i podpisana przez Bidena, to czas letni będzie w USA standardem przez cały rok.
Paradoksalnie jednak prawodawcom może zabraknąć czasu na jej przyjęcie. We wtorek w USA odbywają się bowiem wybory. Po ich zakończeniu Kongres wejdzie w tzw. sesję kulawego kaczora, która potrwa 15 dni. Następnie zakończy obrady, a ponownie zbierze się już w nowym składzie. Jeżeli jakaś ustawa nie przejdzie do tego czasu pełnej ścieżki legislacyjnej, to w nowym Kongresie jej przyjmowanie trzeba będzie zacząć od początku.
Coraz więcej polityków przyznaje, że szanse na przyjęcie tej ustawy coraz bardziej maleją. W przyszłym Kongresie też nie będzie jej łatwo, gdyż – przynajmniej początkowo – politycy będą mieli inne, ważniejsze sprawy na głowie. Sam pomysł rezygnacji ze zmiany czasu cieszy się poparciem większości Amerykanów – 61% do 31% według sondażu Uniwersytetu Monmouth – oraz obu partii politycznych. Dyskusje trwają jednak o tym, czy USA powinny trzymać się czasu letniego czy zimowego.