Publicystyka

Znów nie wytrzymali! Szokujące wpisy postkomunistów w sieci

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” jest dla środowisk patriotycznych okazją do upamiętnienia żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego. Niestety, każdorazowo przy okazji tego ważnego święta przypominają o sobie także postsowieckie złogi, postkomuniści i ludzie, którzy bezmyślnie powtarzają rosyjską propagandę. W tym roku znów nie wytrzymali.

68 lat temu, 1 marca 1951 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie, władze komunistyczne rozstrzelały siedmiu członków niepodległościowego IV Zarządu Głównego Zrzeszenia “Wolność i Niezawisłość”. Od 2011 r. rocznica tej zbrodni obchodzona jest jako Narodowy Dzień Pamięci “Żołnierzy Wyklętych”, czyli polskiego podziemia niepodległościowego, które po II wojnie światowej zbrojnie wystąpiło przeciwko sowietyzacji Polski.

Inicjatorem dnia pamięci poświęconego Żołnierzom Wyklętym był prezydent Lech Kaczyński, który skierował do Sejmu projekt ustawy w tej sprawie. Dla władz państwowych i patriotów to święto stanowi okazję do upamiętnienia bohaterów naszego podziemia. Dla wszystkich innych staje się okazją do przypominania słów, które brzmią jak echo sowieckiej powojennej propagandy.

– Wyklęci to nie żołnierze, a bandy wyrzutków społecznych, nierobów i frustratów czekających na III WŚ. Zamordowali 5 tys.cywilów, w tym 187 dzieci, grabili, gwałcili, torturowali, zastraszali Polaków odbudowujących kraj. Ich święto to jawna kpina z obywateli RP. Będzie zniesione – napisała Joanna Senyszyn, polityk SLD. Jej słowa, oprócz haniebnego wydźwięku, brzmią jak ponury żart. Warto więc przypomnieć przedstawicielce postkomuny, że o tym, które święto będzie zniesione, decydują ci politycy, których wybiera polskie społeczeństwo, a nie ci, którzy przyszli tu razem z sowieckimi wojskami.

W podobnym do Senyszyn tonie wypowiedział się także Leszek Miller, który po chwili usunął swój wpis.

– Patrioci odbudowywali kraj, uruchamiali szkoły, uczelnie, fabryki. Bandyci szli do lasu – napisał były premier.

 

 

 

 

Z kolei Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej z okazji dzisiejszego święta umieścił na Twitterze plakat z logo swojej formacji. Nowy sojusznik Platformy Obywatelskiej zaprezentował grafikę, na której można było przeczytać pseudonimy niektórych Żołnierzy Wyklętych i hasło: „Zbrodniarze na pomnikach”. Nie ma sensu uszlachetniać tego typu wpisów polemiką, więc po prostu odnotujmy fakt, iż się pojawiły w przestrzeni publicznej.

Tradycyjnie, cegiełkę do walki postkomunistów z pamięcią dołożyły lewicowo-liberalne media, które tym razem narzekały na… modę na ubrania patriotyczne.

– Żeby zostać „prawdziwym patriotą” trzeba mieć minimum 550 złotych. W tej cenie kupisz m.in. bluzę z porządnym nadrukiem ze zdjęciem walczących Żołnierzy Wyklętych, koszulkę z „Burym” czy „Inką”, a do tego czapkę i szalik – pisał Newsweek. – Odzież patriotyczna, oprócz swego rodzaju manifestu, stała się też całkiem intratnym biznesem – narzekał autor w gazecie Tomasza Lisa.

Przeszkadza im ta pamięć o polskich bohaterach. Boli ich to, że państwo polskie odzyskało godność. Dlatego przypomnijmy, w latach 1944-56 wskutek terroru komunistycznego w Polsce śmierć poniosło – jak szacuje IPN – ok. 50 tys. osób, które zginęły na mocy wyroków sądowych, zostały zamordowane lub zmarły w siedzibach Urzędów Bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej, więzieniach i obozach, a także zginęły w walce lub w trakcie działań pacyfikacyjnych. Ciała ofiar grzebano m.in. w utajnionych i w większości nieznanych do dziś miejscach – na i w pobliżu cmentarzy, w pobliżu siedzib aparatu bezpieczeństwa, w lasach i na poligonach wojskowych.

Polacy dziś oddają im hołd.

Źródło: Stefczyk.info Autor: Artur Ceyrowski
Fot. PAP/Muzeum Żołnierzy Wyklętych, 1 bm. w Ostrołęce/Artur Reszko

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij