Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował, że na tradycyjnej trasie Marszu Niepodległości władze wydały zgodę na lewicową manifestację. Stwierdził, że jeśli uczestnicy i tak spróbują przejść, to będzie to już problem policji.
Przypomnijmy: Wojewoda Mazowiecki Konstanty Radziwiłł nadał organizowanemu od lat Marszowi Niepodległości status zgromadzenia cyklicznego, co dałoby jego organizatorom pierwszeństwo przed innymi demonstracjami w danym miejscu i czasie. Władze Warszawy odwołały się jednak od tej decyzji argumentując, że marsz w zeszłym roku de facto się odbył, ale de iure był odwołany z powodu pandemii, więc z tego powodu nie można go uznać za manifestację cykliczną. Sąd okręgowy w Warszawie zgodził się z tą argumentacją, a sąd apelacyjny – od którego decyzji nie przysługuje już skarga kasacyjna – podtrzymał jego decyzję.
Na konferencji prasowej Trzaskowski poinformował, że Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m. st. Warszawy zezwoliło na tradycyjnej trasie Marszu Niepodległości – od ronda Dmowskiego, przez Al. Jerozolimskie i most Poniatowskiego, po błonia Stadionu Narodowego – na organizację manifestacji przez grupę Kobiety z Mostu. Jak informuje TVP to lewicowa organizacja, która już w 2017 roku próbowała zablokować marsz siadając na jego trasie.
Wielu uczestników poprzednich marszy deklaruje, że nawet jeśli ich manifestacja ma być nielegalna, to i tak wezmą w niej udział. Trzaskowski jednak zrzucił z siebie odpowiedzialność za potencjalny konflikt. „Jeżeli narodowcy zorganizują marsz niezgodnie z prawem, wtedy wszystko jest w rękach policji” – stwierdził