Najnowsze wiadomości ze świata

Władze Nowej Zelandii oskarżyły pilotów, którzy ratowali turystów przed wulkanem

Władze Nowej Zelandii prowadzą śledztwo w sprawie erupcji wulkanu na White Island, w którym zarzuty usłyszało dwóch pilotów, którzy z narażeniem życia prowadzili akcję ratunkową. W ich obronie powstała petycja.

White Island, znana też pod maoryską nazwą Whakaari, to wyspa-wulkan położona w odległości 48 km od północno-wschodniego wybrzeża North Island, w zatoce Bay of Plenty. Wulkan ten jest aktywny i co jakiś czas wybucha, ale pomimo tego jest bardzo popularnym celem wycieczek turystycznych.

Ostatnia erupcja miała miejsce 9 grudnia 2019 o 14:11 czasu lokalnego. Kiedy nastąpiła na wyspie znajdowało się 47 turystów, głównie Australijczyków. 22 z nich zginęło na miejscu lub zmarło w szpitalach, kolejnych 25 odniosło rany. Chmura popiołu i spadające z nieba kawałki magmy sprawiły wielkie problemy ratownikom, co zapewne też nie pozostało bez wpływu na liczbę ofiar śmiertelnych.

W akcji ratowniczej wzięło udział z własnej inicjatywy trzech pilotów śmigłowców, którzy na co dzień wożą na tą wyspę turystów. Pomimo skrajnie niebezpiecznych warunków polecieli na wyspę i uratowali dwunastu turystów (według niektórych doniesień jedna z nich zmarła na pokładzie). Następnie chcieli polecieć na nią znowu aby zabrać z niej ciała tych, którzy zginęli, ale powstrzymała ich policja – pozwolili im na to dopiero, kiedy sytuacja nieco się ustabilizowała.

Worksafe, rządowa agencja zajmująca się dbaniem o przestrzeganie BHP, rozpoczęła śledztwo w tej sprawie. Jak na razie postawili zarzuty trzem osobom i dziesięciu firmom. Ich natura i to, kto je usłyszał, nie zostało na razie ujawnione. Wiadomo jednak, że wśród oskarżonych znalazł się Mark Law, kierownik w świadczącej usługi lotów turystycznych na tą wyspę firmie Kahu MZ i Tim Barrow, dyrektor i główny pilot w Volcanic Air. Obaj brali udział w akcji ratunkowej.

W ich obronie powstała specjalna petycja, której adresatem jest premier Jacinda Ardem. Jej autor uważa, że zarzuty wobec nich są niesprawiedliwe i wynikają z tego, że Worksafe sama jest winna tej tragedii i teraz próbuje zrzucić na innych winę. „Ci ludzie nie zasługują na takie traktowanie – jako Kiwi <slangowe określenie na Nowozelandczyków – dop. red.> bierzemy się za robotę gdy dzieje się źle. Robimy co się da dla innych Kiwi i – w tym wypadku – dla gości, którzy odwiedzili naszą wspaniałą ojczyznę” – można w niej przeczytać – „Mark i Tim ucieleśniają ducha Kiwi – czy naprawdę chcemy pokazać temu i następnym pokoleniom, że jeśli wychodzisz z siebie aby pomóc innym, to prawdopodobnie zostaniesz zniszczony przez jakiś rządowy departament szukający ludzi do obwinienia?”. Petycja błyskawicznie zaczęła cieszyć się popularnością i obecnie podpisało ją już ponad 92 tysiące osób.

Sprawa jednak nie jest  jednak jednoznaczna. Autor petycji twierdzi, że piloci zostali oskarżeni o to, że nie zapewnili odpowiedniej opieki podczas lotu ewakuowanym turystom. Dodaje, że Mark Law tego dnia przed erupcją nie woził na wyspę turystów. Świeżo po tragedii Law powiedział mediom, że tego dnia faktycznie nie było żadnych wycieczek na wyspę. Kiedy zobaczył chmurę dymu i upewnił się, że sytuacja jest poważna, postanowił wystartować tylko po to, aby ratować turystów. Towarzyszyło mu dwóch innych zatrudnianych przez niego pilotów, Jason Hill i Tom Storey, poleciało drugą maszyną.

Z drugiej strony Worksafe nie ujawniło jeszcze zarzutów jakie postawili, ale wielokrotnie zastrzegali, że te dotyczą tego, co stało się przed erupcją a nie w trakcie operacji ratunkowej. Ich zdaniem tego dnia na White Island nie powinno w ogóle być turystów. Ich zdaniem właściciele wyspy, rodzina Butte, oraz firmy organizujące wycieczki zignorowały ostrzeżenia, takie jak zwiększenie 18 listopada poziomu zagrożenia do drugiego stopnia (umiarkowana do zwiększonej aktywność wulkaniczna) czy silnego trzęsienia ziemi, które miało miejsce w pobliżu White Island na dwa tygodnie przed tragedią i mogło wpłynąć na erupcję. Wśród oskarżonych znalazł się również monitorujący aktywność wulkaniczną na wyspie instytut GNS Science, który podlega pod rządowy departament ds. badań naukowych i przemysłowych oraz Narodowa Agencja Zarządzania Kryzysowego.

Być może więcej o tej sprawie będzie wiadomo kiedy zaczną się procesy. Wtedy siłą rzeczy Worksafe nie będzie mogła dłużej ukrywać jakie i komu zarzuty postawiła.

Źródło: Stefczyk.info na podst. CNN, NPR, NZ Herald Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij